Neues aus der, czyli Niusy ze Szkoły Ewangelizacji

Pierwsze trzy miesiące w ESM minęły w oka mgnieniu. Z jednej strony, wydaje się, jakbym mieszkała w Niemczech już bardzo długo, po czym przypominam sobie, że to przecież tylko trzy miesiące; z drugiej jednak strony, uświadamiam sobie, że już jedna trzecia całego przedsięwzięcia jest za mną. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że był to, jak do tej pory, najintensywniejszy kwartał mojego życia – pod względem fizycznym, jak i duchowym. W Szkole cały czas coś się dzieje; poza tym, że mamy normalnie całe dnie pełne zajęć, to w domu, w którym mieszka razem trzynaście osób, nie ma miejsca na nudę. Zacznijmy jednak od początku :)

ESM?

Cóż oznacza ten tajemniczy skrót? Niektórzy z Was doskonale to wiedzą, niektórzy mniej doskonale – dlatego postaram się to jak najlepiej wyjaśnić. ESM = Emmanuel School of Mission. ESM jest szkołą ewangelizacji i misji prowadzoną przez Wspólnotę Emmanuel. Na świecie istnieje takich szkół siedem – Paray-le-Monial (Francja), Altötting (Bawaria), Rzym, Manila (Filipiny), Bafoussam (Kamerun), Salwador, Nowy Jork. ESM jest przeznaczony dla młodych w wieku od 18 do 30 lat, którzy chcą oddać rok swojego życia Panu Bogu. Przez dziewięć miesięcy, od października do czerwca, uczestniczymy w formacji, na którą składają się cztery filary:
  • Wykłady: obejmują podstawowe zagadnienia teologiczne i filozoficzne, jak liturgię, historię Kościoła oraz różne inne tematy. W sumie około 400 godzin wykładów prowadzonych przez specjalnie zapraszanych specjalistów w danej dziedzinie. Na zakończenie roku otrzymujemy certyfikat z Uniwersytetu Laterańskiego, potwierdzający odbycie kursu w ESM.
  • Życie duchowe: dość intensywne, z codzienną modlitwą uwielbienia, Mszą Świętą, adoracją i czasem na modlitwę osobistą. Dodatkowo, mniej więcej raz w miesiącu, mamy seminaria-rekolekcje, obejmujące konkretny temat – np. Ducha Świętego czy też Boże Narodzenie.
  • Życie we wspólnocie: nie do przeoczenia. Trzynaście osób z sześciu różnych państw pod jednym dachem. Doskonała szkoła współpracy, podziału zadań, zarządzania grupą, zarządzania czasem, komunikacji interpersonalnej, rozwiązywania konfliktów. Nauka tolerancji i akceptacji, a dla niektórych wszystko odbywa się w obcym języku.
  • EWANGELIZACJA/MISJA: różne projekty, przez które chcemy dzielić się wiarą z innymi – w parafiach, szkołach, na uniwersytetach, w miastach, także w innych państwach. Szczególnym charyzmatem szkoły w Altötting, w której jestem, jest muzyka, która jest na różne sposoby obecna w większości naszych misji.
Jak już wspomniałam, jestem w ESM w Altötting. Jest to miasteczko nazywane „Sercem Bawarii” i najważniejsze sanktuarium maryjne w Niemczech. Szkoła mieści się w dawnym zameczku Kolbergschloß; obecnie nazywa się on Josefsburg (naszym szczególnym patronem jest św. Józef). ESM jest prowadzony przez Wspólnotę Emmanuel. Wspólnota ta powstała 40 lat temu we Francji; gromadzi osoby różnych stanów: małżeństwa, rodziny, singli, księży, braci i siostry konsekrowane. Jako Stowarzyszenie Wiernych, jest ona głęboko oddana Kościołowi - jego pasterzom, nauczaniu i tradycji.

Studenci i Team odpowiedzialnych

Skoro opowiedziałam już co nieco ogólnie o samej szkole, czas na krótkie przedstawienie tegorocznych mieszkańców wspomnianego Josefsburga. Na Jahrgang 2017/2018 składa się trzynaścioro studentek i studentów z sześciu różnych krajów. Siedem dziewcząt: Marie (Francja), Linda (Niemcy), Maria (Niemcy), Tímea (Węgry), Susanne (Niemcy), Magdalena (Niemcy) i ja, oraz sześciu chłopaków: Dominik (Niemcy), Vitali (Białoruś), Pierre-Yves (Francja), Jiři (Czechy), Conrad (Niemcy) i Timotej (Czechy). Team ma w swoim składzie pięć osób. Są to: Dyrektor Marcel Eckert (Niemcy), jego żona Gabriele Eckert, Guillemette Pradère (Francja) - siostra konsekrowana we Wspólnocie Emmanuel, Martina Steimle (Niemcy) oraz ks. Dominik Arnold (Niemcy). Od lewej: Górny rząd: Marcel (dyrektor), Vitali, Dome, Jirka, Tim, ks. Dominik Drugi rząd: Gabi, Martina, Maria, Timi, Magdalena, Susy, Linda Na siedząco: ja :), Pierre-Yves, Conrad, Guillemette, Marie

Dzień po dniu

Typowy dzień w Josefsburgu rozpoczynamy śniadaniem, które można jeść od 7:15. O 8:00 mamy modlitwę uwielbienia, a następnie godzinną adorację lub Mszę Świętą. O 9:45 rozpoczyna się pierwszy blok wykładowy, który trwa dwie godziny z piętnastominutową przerwą w połowie. O 12:15 jemy lunch, po którym następuje czas na tygodniowe służby. Jesteśmy podzieleni na cztery teamy – zmywanie, sprzątanie dużej kuchni, dom + ogród i liturgia. Mniej więcej od 13:00 do 14:00 wykonujemy nasze zadania, po czym mamy godzinną lub półtoragodzinną przerwę, po której następuje czas na kolejny blok wykładowy – także 2h 15 min. Raz w tygodniu odbywa się też w przerwie popołudniowej kurs gry na gitarze, w którym uczestniczę. Po drugim bloku wykładowym, o 18:00, jest czas na adorację lub Mszę Świętą, w zależności od tego, co było w planie rano. O 19:15 jemy kolację, po której mamy najczęściej czas wolny, jednak nie zawsze. Trzy razy w tygodniu o 22:00 zbieramy się jeszcze raz razem na modlitwę wieczorną.

Wykłady

Liturgia, Sakramenty, Radość w Bogu, Pismo Święte, Trójca Święta – to przykładowe bloki tematyczne wykładów, które już odbyliśmy. Dla mnie najciekawszy był trzyipółdniowy blok na temat Biblii i teologii biblijnej. Zawierał w sobie dużo historii, a także zagadnień językowych i był fascynujący. Ten blok poprowadził dla nas ksiądz-wykładowca, który przyjechał specjalnie po to z Rzymu. Już się cieszę na następne wykłady z tego tematu, które będziemy mieć w styczniu.

Język

Jak zapewne wiecie (lub nie), zanim przyjechałam do ESM, nie znałam praktycznie ani słowa po niemiecku. Zaczęłam się uczyć trochę samodzielnie na początku września, kiedy jeszcze nie byłam pewna, czy pojadę, po czym ostatni tydzień rzeczonego miesiąca spędziłam na kursie językowym w Würzburgu. Po czym od początku października zostałam rzucona na głęboką wodę – wszyscy nagle mówili tylko po niemiecku! Pierwszy miesiąc był rzeczywiście trudny, ale naprawdę dawałam z siebie wszystko i jakoś dałam radę. Od listopada jest już tylko lepiej, a na tę chwilę mówię już dość płynnie; czasem tylko brakuje mi jeszcze słówek. Muszę też przyznać, że wszyscy niemieckojęzyczni studenci i nasz wspaniały Team byli i są bardzo wyrozumiali, jeśli chodzi o błędy, i zawsze chętni pomóc i poprawić.

Misja

Nietypowo-typowa rzecz u nas w Josefsburgu. Nietypowa, bo wtedy zmienia się cały plan tygodnia i wszystko staje na głowie podczas przygotowań; typowa – bo misja i nowa ewangelizacja są jednym z filarów naszej formacji. Misje mamy małe i duże, ale wszystkie ważne. Z mniejszych misji, jakie do tej pory mieliśmy i mamy: cotygodniowa Msza Święta w środowe popołudnia w maryjnej Gnadenkapelle (Kaplicy Łaski), comiesięczna, niedzielna, wieczorna Msza Święta dla młodych w kościele parafialnym, ewangelizacja-rozmowa z ludźmi na Jarmarku Świątecznym w Altötting, ewangelizacja uliczna podczas Nightfever (Wieczorze Miłosierdzia) w Passau. Większe misje, jakie do tej pory mieliśmy: weekend dla młodych 18-30 w Josefsburgu (odbywa się corocznie), misja w parafii św. Patryka w Soho w Londynie. Zaplanowanych misji jest jeszcze wiele, na przykład weekend dla nastolatków czy misje w Pradze i w Rzymie. Nie próżnujemy! :)

Co nieco więcej o misji w Londynie

W tym roku ESM został zaproszony przez parafię św. Patryka w Soho do współuczestnictwa w corocznej, czterodniowej misji, którą organizują w Adwencie. Czas od czwartku 7.12 do niedzieli 10.12 spędziliśmy więc, między innymi, na: - Służbie muzycznej, zaangażowani w animację Wieczorów Miłosierdzia, adoracji i Mszy Świętych; - Ewangelizacji ulicznej – rozdając ulotki zapraszające na misję, rozmawiając z ludźmi. Dla mnie szczególnym przeżyciem był moment, kiedy miałam tylko dziesięć minut na wyjście na ulicę, bo musiałam iść śpiewać i nie widziałam za bardzo sensu na tak krótko wychodzić. Błąd! Kiedy wyszłyśmy z inną studentką, na te dziesięć minut, spotkałyśmy tylko francuskojęzycznych studentów, z którymi nie bardzo dało się dogadać po angielsku. Z tego powodu moja obecność okazała się niezastąpiona, bo mogłam im wszystko spokojnie wyjaśnić po francusku i zaprosić ich do kościoła na Wieczór Miłosierdzia. I oni naprawdę z tego zaproszenia skorzystali! - Modlitwie – osobistej, jak i wspólnej. Mieliśmy wiele czasu na adorację (która, jak wiemy, jest sercem każdej misji!) i na uwielbienie. Wyjątkowe było dla mnie sobotnie popołudnie, kiedy niewielką grupą poszliśmy modlić się na Różańcu przed kliniką aborcyjną. Jako byłą studentkę położnictwa, która widziała już wiele razy cud narodzin, aborcja boli mnie szczególnie mocno. - Procesji – w piątek wieczorem miało miejsce wyjątkowe wydarzenie. Przeszliśmy wspólnie procesją, śpiewając pieśni maryjne, rozdając różańce i cudowne medaliki, od Tyburn Convent, przez całą długość Oxford Street, aż do naszej parafii w Soho niosąc na przedzie figurę Maryi – Our Lady of Walsingham. Dlaczego procesja była szczególnie ważna? Jako swego rodzaju zadośćuczynienie. Proszę połączyć fakty: Tyburn Tree – miejsce kaźni wielu katolików podczas reformacji. Oxford Street – droga, którą ich na to miejsce wiedziono. Our Lady of Walsingham – figura Maryi z jednego z największych średniowiecznych sanktuariów (mało kto wie, że Anglia była nazywana Wianem Matki Boskiej!), którą za czasów Henryka VIII przewieziono do Londynu, spalono i wrzucono do Tamizy. Nasza figura jest więc tylko kopią, ale jakże symboliczną. To był naprawdę niezwykły wieczór, pełen łaski. Do procesji przyłączało się wielu przechodniów, a także wiele osób prosiło o różańce, które nieśliśmy na widoku. - Na kolędowaniu na ulicach Londynu; - Na wspólnej radości!

Co jeszcze ważnego

Oprócz tych rzeczy, o których napisałam wyżej, szczególne było dla mnie jeszcze seminarium o Duchu Świętym. Podczas tych trzech intensywnych dni zrozumiałam więcej o tym, jak działa Duch Święty, niż kiedykolwiek (ale nie mogę powiedzieć, żebym zgłębiła Tajemnicę Trójcy Świętej, hehe). Na nowo odkryłam, czym są Dary Ducha Świętego i jakie mogą być charyzmaty. Niezwykłym przeżyciem była dla mnie modlitwa o wylanie Ducha Świętego. Było to bardzo osobiste przeżycie, którego nie będę szerzej opisywać – niech Wam wystarczy to, że teraz umiem się lepiej za Was modlić :) Oczywiście, jeszcze ważne – życie we wspólnocie. Chyba najpiękniejsza i zarazem najtrudniejsza rzecz w ESM. Wszyscy pochodzimy z różnych krajów i różnych kręgów kulturowych i na co dzień musimy uczyć się na nowo pokory i rozwiązywania konfliktów. Życie we wspólnocie obfituje też w pracę w grupie, czy też tak zwany teamwork; każdy jest obdarzany odpowiedzialnością, czy to jako szef służby tygodniowej, czy koordynator jakiegoś przedsięwzięcia, czy też po prostu swoją służbą roczną. Ostatnią rzeczą, którą koordynowałam, był wieczór otwarty w Josefsburgu, Lebendiger Adventskalender. Polegało to na zorganizowaniu w trzyosobowym teamie półgodzinnego programu adwentowego – pieśni, świadectwo, wspólna modlitwa – i następnie grzanego wina, ciastek etc. dla przybyłych gości. Brzmi nieskomplikowanie, ale zapewniam, że napracowałam się po uszy :) Moją służbą roczną z kolei jest odpowiedzialność za kaplicę i zakrystię. Do mnie należy przygotowanie wszystkiego na modlitwę uwielbienia, adorację czy Mszę Świętą (co uważam za wielki zaszczyt), ale także… pranie i prasowanie bielizny ołtarzowej i sprzątanie kaplicy i zakrystii. Ważnym aspektem jest też kreatywność – wymyślanie skeczy, flashmobów, pantomim, które potem wykorzystujemy w misji czy na weekendach, które organizujemy, czy też – jak ja w zeszłym tygodniu, wspólnie z innym studentem, Dominikiem – pisanie piosenek (pieśni uwielbienia, żeby być precyzyjną). Jak więc widzicie, nuda nie gości w naszych skromnych progach. Nie mamy na nią czasu! Tyle dobrego się dzieje. Tradycyjnie, kiedy robimy dużo dobrego, Zły atakuje ze zdwojoną mocą, więc jesteśmy czasem też zmęczeni czy podenerwowani. Módlcie się więc za nas! :) Ja się modlę za Was wszystkich – serio, serio! Tym, którzy mnie wspierają finansowo, dziękuję tysiąckrotnie – naprawdę, jesteście wspaniali. Wasze wsparcie jest naprawdę ważne. Jeśli jeszcze ktoś chciałby dołączyć do grona darczyńców, czy to jednorazowo, czy jako regularny sponsor – będę niewiarygodnie wdzięczna. Każde, nawet najmniejsze wsparcie się liczy. Wesprzeć można mnie wpłacając na konto ESM wpisując w tytule "donation Maria Głowacka" albo "sponsorship Maria Głowacka", w zależności od tego, jaką formę wsparcia się wybierze: Gemeinschaft Emmanuel e.V. (= Wspólnota Emmanuel)  IBAN: DE 4771 1510 2000 3113 0610 BIC: BYLADEM1MDF Istnieje możliwość otrzymania rachunku za darowiznę. Z mojej strony to tyle. Następny newsletter – za trzy miesiące! Pamiętam w modlitwie i ściskam serdecznie, Marysia

Powiązane artykuły

Robię to, co kocham

Robię to, co kocham

O urodzie w harcerskim mundurze

O urodzie w harcerskim mundurze

Perły w koronie

Perły w koronie