Fast fashion. Szybka i tania moda
Może dziwić, że w dobie coraz większej nadprodukcji ubrań, ale i coraz większej świadomości konsumenckiej, firmy produkujące tanią i szybką modę (fast fashion) z roku na rok rosną w siłę. Jak to się dzieje?
Dzisiejsze refleksje na temat szeroko pojętej mody warto zacząć od wyjaśnienia pewnej zależności: biznes nie będzie się rozwijał, jeśli nie będzie zaspokajał potrzeb klientów. Jednak warto zastanowić się, czy nasze potrzeby są realne – czy może sztucznie wykreowane? Fast fashion jest modelem biznesowym branży odzieżowej, polegającym na szybkim reagowaniu i kreowaniu najnowszych trendów wybiegowych i projektów modowych, który przekłada się na masową produkcji ubrań. Szybka moda produkowana jest przy możliwie najniższych kosztach i charakteryzuje się szybkim dostarczaniem ich do sklepów odzieżowych. Niesamowitą, a jednocześnie niepokojącą jest informacja, że bardzo znana marka odzieżowa z grupy Inditex jest w stanie w ciągu 2 tygodni od wyłapania trendu w Internecie zareagować na niego: zaprojektować, stworzyć, wyprodukować bardzo modne ubranie i dostarczyć je do kilku tysięcy sieciówek na całym świecie. To wszystko tylko w 14 dni. Brzmi to trochę przerażająco, prawda? Tym bardziej, że tak szybkie procesy nigdy nie pozostają bez wpływu, w tym przypadku negatywnego, na otoczenie.
Spróbujmy zastanowić się nad przyczynami tego, że marki oferujące szybką i tanią modę od wielu lat mają się dobrze. Pierwszym z nich jest na pewno niewygórowana cena. Większość z nas stara się łapać promocje, w tym także na ciuchy, a niskie ceny skłaniają nas do zakupów nadmiarowej liczby ubrań, które po krótkim czasie okazują się zbędne. Pewnie nieraz żałowałaś kupna danego ubrania i zdałaś sobie
sprawę, że zakupiłaś je tylko z uwagi na atrakcyjną kwotę na metce lub w sklepie internetowym. Promocje to emocje, a wiadomo nie od dziś, że to one odgrywają główną rolę w procesie zakupowym. Istotnym uzupełnieniem jest to, że na końcową cenę produktu składają się takie rzeczy jak materiał, maszyny, wszelkie dodatki, np. zamki, guziki, sam proces produkcji – oraz osoby stojące za jego wykonaniem, czyli projektant, szwaczki, marketing, podatki, funkcjonowanie hali produkcyjnej itp., itd. Jest tego mnóstwo – w sumie na cenę produktu składa się utrzymanie całego przedsiębiorstwa.
Wiedząc to, można dojść do wniosku, że za pierwotną, bardzo niską ceną ubrania, które możemy dostać w sieciówce (nie mówię tutaj o wyprzedaży) musiał ucierpieć jakiś element tej układanki. Bardzo często są to pracownicy produkcyjni dużych koncernów, których sytuacja i warunki pracy, szczególnie w krajach azjatyckich i afrykańskich, są zatrważające nieludzkie, niegodne, niebezpieczne dla zdrowia i dla życia. Dlatego coraz częściej mówi się o tym, że fast fashion jest to po prostu nieetyczne.
Drugim, istotnym czynnikiem jest to, że znane marki odzieżowe, wpisujące się w nurt szybkiej i taniej mody, prezentują swoje produkty, umieszczane w sklepach internetowych lub na billboardach, na zdjęciach poddanych obróbce graficznej oraz na modelkach o określonych cechach wyglądu, często wyidealizowanych, które wpasowują się w internetowy kanon. To może być dla normalnych dziewczyn, o naturalnych kształtach, niemałym wyzwaniem i pułapką. Dlaczego? Otóż patrząc na ubrania na idealnej sylwetce trudno nam wyobrazić sobie, jak ten element garderoby będzie na nas leżeć. Nie bez powodu firmy pokazują taką wersję produktu, bo wiedzą, że ludzie lubią patrzeć na to, co piękne – nawet mając świadomość, że nie jest to realne. Patrząc na ideał możemy zapragnąć wyglądać tak, jak osoba na tym obrazku. Jednocześnie zaczyna się być łatwowiernym i podatnym na obietnice o perfekcyjnych prezentowaniu się. W efekcie, już same nie
wiemy, czy podoba nam się to ubranie, czy modelka, która jest w nie ubrana – czy może nasze wyobrażenie o nas samych, gdy ubierzemy ten ciuch. Mam nadzieję, że skłoni Was to do refleksji i rozważycie prawdziwe powody zakupu kolejnej pary takich samych spodni czy dziesiątej czarnej podkoszulki.
Na koniec zostawiam Was z kilkoma pytaniami, które mogą okazać się pomocne w refleksji:
- Czy zawsze mój zakup wiąże się z realną potrzebą?
- Skąd bierze się we mnie chęć posiadania coraz to większej liczby niepotrzebnych ubrań? Czy ma mi to służyć jedynie jako poprawiacz nastroju?
- Jak często chcę wyglądać jak dziewczyna z Instagrama zapominając, że często jest to tylko kreacja stworzona do ładnego wyglądania w Internecie?
Wbrew pozorom, nie są to łatwe pytania, ale jak istotne! Trzymam za ciebie kciuki!
Owocnych przemyśleń :)