"Twój na zawsze"- recenzja

"Twój na zawsze"- recenzja

  Twój na zawsze… Tytuł angielski w oryginale brzmi Remember me, czyli Pamiętaj mnie…, więc polskie tłumaczenie nie jest zbyt trafne. Dosłowny przekład lepiej oddaje główną myśl. Chociaż – gdyby wziąć pod uwagę inny aspekt filmu, Twój na zawsze także by pasowało. W filmie się zakochałam. Dla wszystkich fanów Roberta Pattinsona i Emilie de Ravin to cudowny film, mimo, że do łatwych nie należy. Film określono jako „melodramat”, ale momentami to bardziej dramat, na pewno jednak warty zobaczenia. Tyler nie miał łatwego życia. Jest pogubiony, popełnia błędy i ma kiepskie relacje z ojcem. Kiedy zostaje aresztowany i źle potraktowany przez oficera policji, pragnie się na nim odegrać. Sposobem na zemstę, na odegranie się, ma być oficer policji. Tak Tyler poznaje Ally, córkę tego oficera. Ale okazuje się, że chłopaka z dziewczyną łączy o wiele więcej, niż mógłby przypuszczać i niż chciałby sam przed sobą przyznać. Przez cały film widzimy, jak Tyler zmaga się ze swoimi problemami i próbuje poukładać sobie życie, znaleźć w nim sens i cokolwiek poza bólem. I paradoksalnie, właśnie to, jak niesprawiedliwie potraktowało go życie, łączy go z Ally – dziewczyną, która była świadkiem śmierci swojej matki. Między Tylerem i Ally rodzi się uczucie, ale na ich drodze stają liczne przeciwności. Gdy już myślą, że wszystko wyszło na prostą… problemy znów pukają do drzwi. Trudna, ale niezwykle piękna historia o miłości. Twój na zawsze… Remember me… nieważne, jaki ma tytuł, film jest urzekający. Zapraszam do obejrzenia. https://www.youtube.com/watch?v=2-dRIP7U64Y&ab_channel=filmowepremiery

Powiązane artykuły

HTML Button Generator