Wielki Piątek: wpatrzeni w krzyż

Wielki Piątek: wpatrzeni w krzyż

Najpierw osąd, później uderzenia bicza i dłużąca się droga – z belką krzyża. I śmierć – za nas, za mnie. Nie mamy nic na swoje usprawiedliwienie. Stąd cisza i leżenie na posadzce w ten dość nietypowy początek liturgii. W centrum liturgii jest krzyż, któremu wszyscy oddają trzykrotnie pokłon, drzewo krzyża, na którym zawisło zbawienie świata. I adoracja krzyża, która w naszej parafii trwa ponad pół godziny. Nikt się nie spieszy, bo śmierć nas zatrzymuje… Przejmujące jest patrzenie, jak ludzie całują krzyż. Gdyby to sfotografować… Przejmujące i poruszające, bo jakoś inaczej wszyscy patrzą na krzyż. Może to przez czytania o cierpiącym Słudze Pańskim, przez słuchanie Męki Pańskiej. Tak dzieje się misterium, w którym przestajesz być widzem, a jesteś w centrum wydarzeń. I jest niezwykła modlitwa. Raz w roku modlimy się w niej za Żydów – naród pierwszego wybrania. Z krzyża płynie moc zbawienia na cały świat, nawet do tych, którzy krzyż odrzucają, którzy nie wierzą w Boga. Kiedyś, na początku, chrześcijanie wstydzili się krzyża, bo to była szubienica, a Jezus był na nim bez ubrania. Ale to się zmieniło. Dziś ten znak jest w centrum chrześcijaństwa. On pokazuje, że z największego zła Bóg wyprowadza dobro, z przekleństwa - zbawienie.

Powiązane artykuły

HTML Button Generator