Wybudować się gdzieś pod miastem, mieć własny kąt, najlepiej wolnostojący dom z ogródkiem, zaprojektowany specjalnie dla nas. Kto by o tym nie marzył? W dzisiejszych trudnych czasach, gdy ceny mieszkań ciągle rosną, stopy procentowe idą w górę i spada zdolność kredytowa, zakup własnego mieszkania staje się coraz większym wyzywaniem, szczególnie dla młodych ludzi. A społeczną normą jest posiadanie własnego mieszkania i z tego powodu wiele osób stawia sobie to za życiowy cel. Dla większości młodych osób taki zakup to nie lada inwestycja, która często wpływa na wybory życiowe, kształtujące ich życie. Wybór pracy, miejsca do życia, czasami nawet partnera, często jest w ten czy inny sposób związane z perspektywą zakupu własnych czterech ścian. Ludzie szukają dla siebie najlepszego miejsca. Bliskie sąsiedztwo sklepu, środków transportu, miejsca zatrudnienia czy przedszkola i szkoły w dalszej perspektywie – to wyznaczniki, którymi często kierują się ludzie przy zakupie. Z drugiej strony spokojna okolica, piękny widok, dobre nasłonecznienie, ładne wykończenie, stylowy wystrój, zadbany ogródek. Może okazać się, że wiele poświęcamy, aby osiągnąć jak najlepsze warunki mieszkaniowe. To zrozumiałe, gdyż dom zaspokaja podstawową potrzebę bezpieczeństwa i niezależności. Ale gdzie tak naprawdę chcesz urządzić sobie miejsce w dłuższej perspektywie? W odpowiednio długiej perspektywie wszyscy znikniemy z tego świata. I co zdołamy ze sobą zabrać? Na pewno nie nieruchomość. A co jeszcze będzie dla nas cenne? Wydaje się, że jedynie miłość i relacje zachowają swoją pierwotną wartość. Jak będą Cię wspominać inni? Czy Twoje plany mieszkaniowe nie zostały zrealizowane czyimś kosztem? W domu Ojca mego jest mieszkań wiele, gdyby tak nie było, to bym Wam powiedział. Idę przed wami przygotować Wam miejsce (J 14, 2). Czy rzeczywiście w to wierzę, że ostatecznie najlepsze miejsce przygotował mi Jezus? Czy wyczekuję tego? Trudno sobie to wyobrazić, gdy nie wiemy, co tak konkretnie nas czeka. Potrzeba ogromnej wiary, nadziei i zaufania do Jezusa. Na pewno nie jest to coś, co się ma lub nie ma. Jest to proces, który opiera się na wytrwałej współpracy z łaską Bożą. Jest trudne i wymaga wysiłku, często zaprzeczania opinii innych czy nawet własnym trudnym doświadczeniom. Jednak myślę, że warto zaryzykować i zainwestować wszystko w nasze życie po śmierci. W porównaniu z doczesnością – wieczność jest jednak długa…
