A za szczytem kolejny szczyt

A za szczytem kolejny szczyt

Tryb zadaniowy. Czyste przekleństwo, które pozbawia Cię w życiu należnych napiwków za obsługę trudnych wyzwań i karkołomnych przedsięwzięć ponad siły. Czy równie łatwo w ten tryb wpadasz, co ja? Po czym rozpoznasz ten stan? Najłatwiej po słowach, jakimi się mobilizujesz do działania. Jeśli masz w tyle głowy nieprzerwane: muszę to i jeszcze muszę tamto, muszę dziś i jutro muszę…, to niemal na pewno działasz w trybie zadaniowym. Zdrową motywację zastępuje bezwzględna wewnętrzna presja. Stres odczuwany w dłuższym okresie, nieprzerwanie, sprawia, że poziom energii naszych życiowych baterii spada poniżej wartości alarmujących. W ramach oszczędności, żeby jakoś dociągnąć do celu, który widnieje na horyzoncie, zaczynamy odcinać to, co wydaje się zbędne. Radość, zabawa, beztroska, spontaniczność, bezinteresowna obserwacja, bezczynność, zmysłowość – pożerają mnóstwo energii. W chwili najwyższej koncentracji wokół celu wszystkie idą w odstawkę, żeby nie rozpraszać. W trybie zadaniowym nie chcesz wiedzieć, jak bardzo masz już dość. Nie chcesz czuć za bardzo siebie, bo wiesz, że i tak nie odpowiesz na swoje potrzeby. Bo to nie czas ku temu, bo brakuje środków, bo nie wiesz, jak… Znacie ten moment na górskim szlaku, kiedy milkną wszystkie rozmowy i słychać już tylko szuranie butów na ścieżce i ciężkie oddechy? To jest chwila, kiedy cała uwaga, całe JA, skupia się jak promień w soczewce, by resztkami zebranych z dna i ciemnych kątów sił osiągnąć cel. W górach ostatnie ostre podejście zapowiada rychły odpoczynek: rozległe widoki ze szczytu, chłodny wiatr na rozgrzanym ciele, odpoczynek dla nóg, czekolada i smaczna woda na języku. Fizyczne zmęczenie każe się zatrzymać i kontemplować własne dokonania. Tylko nieliczni są zdolni bez popasu ruszyć w dolinę, by zaatakować kolejną górę. Chodzić po szlaku z tak zaprogramowanym robotem nie jest rzeczą łatwą… Wysiłek pozbawiony chwili refleksji i życzliwej kontemplacji osiągniętego celu niemal zawsze nas odczłowiecza, robi z nas nieczułe automaty. Może zatem ten czerwiec będzie inny? Zanim zamkniesz w szafie wszystkie notatki, do pudeł wciśniesz kserówki, wylogujesz się z e-dziennika i zapomnisz o tym, co jeszcze przed chwilą nie dawało Ci spać – zatrzymaj się na chwilę. Usiądź wygodnie, wyciągnij nogi daleko przed siebie i rzuć okiem na efekty Twojej pracy. Przyjrzyj się jej i sobie z uznaniem. Doceń wysiłek, może nadludzki chwilami upór. Tak łatwo przelatujemy nad własnymi sukcesami – w źle rozumianej skromności umniejszamy je i ignorujemy. Inni zrobiliby to lepiej? Co z tego! Liczy się fakt, że mogłaś zrobić to gorzej, ale nie odpuściłaś i dziś jesteś lepszą wersją wczorajszej siebie. A jeśli nic Ci ostatnio nie wychodziło, pomyśl, ile musiało Cię kosztować to, że się nie poddałaś, dobrnęłaś do końca. Chwile wstydu? Upokorzenia? Bezradności? Nie uciekaj w zapomnienie, tylko siebie przytul i powiedz sobie to, co powiedziałabyś w takiej sytuacji serdecznej przyjaciółce… Gdy wejdziesz na szczyt – nieważne, w jakim stylu – za każdym razem pamiętaj, żeby odpocząć przez chwilę na górze. Nie chodzi jednak o to, by nazbierać sił przed dalszą drogą (choć to oczywiście też jest ważne). Chodzi o to, by przyjąć i posiąść na własność to, czego właśnie dokonałaś. Zatrzymaj się i zobacz siebie. Bo w osiąganiu celów nie chodzi o cel, ale o to, jak jego osiąganie zmienia Ciebie. Stajesz się coraz piękniejsza.  

Powiązane artykuły

Odkryć Amerykę

Odkryć Amerykę

Kilka pomysłów na pracę dla studenta lub ucznia

Kilka pomysłów na pracę dla studenta lub ucznia