Do czego jesteś powołana

Do czego jesteś powołana

Powołanie bardzo często kojarzy się z wyborem młodego człowieka pomiędzy małżeństwem a życiem zakonnym. Rzeczywiście, to należy do najczęściej rozważanych możliwości. Na progu dorosłego, niezależnego życia, chcemy odnaleźć sens własnego istnienia. Jest to jedna z fundamentalnych potrzeb psychicznych, która ma ogromne znaczenie, utrzymuje nas przy życiu, motywuje do działania, a opiera się na subiektywnych przekonaniach. Jednak czy wszyscy jesteśmy stworzeni do małżeństwa lub życia konsekrowanego? Próbując odnaleźć własne powołanie natrafiłam na twierdzenie, że Bóg, który stworzył człowieka z miłości, powołał go także do miłości, która jest podstawowym i wrodzonym powołaniem każdej istoty ludzkiej. Człowiek został bowiem stworzony na obraz i podobieństwo Boga, który sam jest Miłością. (KKK 1604, por. 826, 915) Jako ludzie bardzo pragniemy miłości, ale często podświadomie mylimy ją z akceptacją, spełnieniem, docenieniem czy samorealizacją. Pragniemy miłości i zaspokojenia, ale gubimy się podczas jej poszukiwania. Ponieważ z natury dążymy do wygody, stabilizacji i zaspokajania własnych potrzeb, często kończymy nasze poszukiwania, zadawalając się namiastką prawdziwej miłości. Potrafimy sobie odpowiedzieć na pytanie co robimy, zazwyczaj umiemy powiedzieć, jak to robimy, ale nieczęsto zdarza się, żebyśmy potrafili odpowiedzieć na pytanie: DLACZEGO? Żyjąc w pędzie nie mamy czasu na zastanawianie się nad sensem naszych działań i zajmujemy się czymkolwiek, by zagłuszyć to najbardziej egzystencjalne wołanie. Sprowadza się to często do działania w schematach, które zamiast służyć miłości, przynoszą korzyść komuś innemu. Aby wyjaśnić co mam na myśli przytoczę historię z własnego życia: przechodziłam kiedyś koło galerii handlowej, nie spieszyłam się, pomyślałam, że wejdę do sklepu, nie mając szczególnego celu. Jednak przez wprawionych sprzedawców zostałam przekonana do kupienia paru ładnych rzeczy. W pierwszym momencie odczuwałam szczęście, ale po powrocie do domu wypakowałam te rzeczy i zapytałam siebie: „dlaczego właściwie to kupiłam?”. Trzeźwo myśląc, te rzeczy zupełnie nie były mi potrzebne. Kupując je – zaspokoiłam potrzebę sprzedawcy. To zdarzenie nauczyło mnie, że jeśli nie będę w życiu realizowała swojego celu i dążyła do prawdziwego szczęścia, to mogę zostać użyta do zaspokojenia potrzeb innej osoby. Jednak co powinno być moim celem?
 
Co przyniesie mi prawdziwe szczęście, a nie jedynie dawkę dopaminy? Tutaj także z pomocą przychodzi Katechizm Kościoła katolickiego: Błogosławieństwa odsłaniają cel życia ludzkiego, ostateczny cel czynów ludzkich: Bóg powołuje nas do swojego własnego szczęścia. Powołanie to jest skierowane do każdego osobiście, ale także do całego Kościoła, nowego ludu tych, którzy przyjęli obietnicę i żyją nią w wierze. (KKK 1719) Każdy człowiek jest więc powołany do szczęścia i do miłości. Bardzo ważnym aspektem jest sposób, w jaki definiujemy te pojęcia. Czy uważasz, że zawsze wiesz, co jest dla Ciebie dobre? Przypomnij sobie swoje pragnienia z czasów dzieciństwa.
 
Czy patrząc na nie z perspektywy czasu nie uważasz, że niekiedy spełnienie twoich marzeń mogłoby być dla Ciebie niekorzystne? Na przykład, czy pragnąc jedzenia jedynie Nutelli i chipsów, nie prowadziłabyś do szybkiej utraty zdrowia? Jednak rodzice wiedzieli, że należy utrzymywać zbilansowaną dietę, choć nie zawsze warzywa smakują dzieciom. Wierzę, że nasz Ojciec w niebie najlepiej wie, co dla nas dobre. Aby nam to powiedzieć, posługuje się mądrością, którą przekazuje poprzez Pismo Święte, nauczanie Kościoła, dobrze rozeznane natchnienia i słowa przekazywane przez naszych bliźnich. Jednak, żeby dobrze rozeznać Bożą mądrość, tak inną od ludzkiej, należy być blisko Boga. Głębokie pragnienia serc ludzi, którzy są z Bogiem na co dzień poprzez zachowywanie Jego przykazań, słuchanie Jego Słowa, i przede wszystkim uczestniczenie w sakramentach – to właśnie to, do czego jesteśmy powołani.

 

 

banner min

Powiązane artykuły

HTML Button Generator