Cześć!
- Znów wplątałam się w tarapaty.
- Ale narobiłam bigosu. Tylko ja jestem zdolna tak namieszać.
- Problemy to moja specjalność.
- Chyba przyciągam kłopoty.
- Mam lenia od urodzenia.
- Od zawsze byłam czarną owcą w rodzinie.
- Przecież mi się nigdy nic nie udaje. Mam pecha. Które z tych powiedzonek jest Twoje? Które zamieszkało w głowie jak w dziupli i wygląda za każdym razem, kiedy przytrafia Ci się coś przykrego? Może masz takie przyzwyczajenie, by na głos lub w myśli mówić sobie, że to co się wydarzyło, było do przewidzenia. Przyjrzyj się, jak nauczyłaś się reagować na przeszkody. Zastanów się, czy jest to nawyk komentowania, dogadywania sobie, czy robisz to bezmyślnie czy celowo. Często reakcja na problemy jest naśladowaniem rodziców, którzy mieli wyrobione zdanie na Twój temat i nie chcieli go zmienić. Dlatego powtarzasz w kółko, że nie może mieć szczęścia ktoś, kto „przyciąga kłopoty”. Takie gadanie do siebie trochę rozładuje złość, trochę ukoi, dając w zamian poczucie usprawiedliwienia. Niestety, takie gadanie robi coś więcej w Twoim wnętrzu: sieje niepokój i podlewa chwast, który rozrasta się na wszystkie sfery zdrowego rozsądku. A złorzecząc sobie:
- Zaburzasz trzeźwą ocenę sytuacji. Patrzysz na zdarzenie przez szybę zawstydzenia lub zranienia, a nie zwykłej wypadkowej zdarzeń.
- Uczysz się nawykowego obwiniania siebie. Obniżasz w ten sposób swoją samoocenę.
- Zrzucasz odpowiedzialność za daną porażkę na swoje pochodzenie, na wychowanie, na wrodzony pech, który zwyczajnie nie istnieje!
- Mijasz się z prawdą o konsekwencji, która jest nauczycielką życia.
- Zagłuszasz sumienie, które motywuje do poprawy.
- Hamujesz naturalną motywację do podjęcia działania raz jeszcze, do podniesienia się po danej porażce.
- Traktujesz porażkę jako fatum i odnosisz ją do całego swojego życia, zamiast tylko do jednej sprawy.
W ten sposób pogrążasz się w pesymistycznej ocenie sytuacji i przyzwyczajasz do grania roli ofiary losu. Bo kiedy myślisz, że Ci się nic nie udaje i zaczynasz mówić o tym na głos, to z czasem otrzymujesz dokładnie to, w co wierzysz. A jeśli przypadkowo coś wyjdzie, coś osiągniesz, coś wypracujesz, a nawet wygrasz – to i tak nie będziesz zadowolona. Piszę do Ciebie, Piękna, bo wiem, że takie biadolenie nic nie zmieni – a Ty pragniesz szczęścia, spełnienia, poczucia sensu! Zatem, jeśli chcesz nauczyć się nowego sposobu myślenia o problemach, spróbuj wypisać zdania, które chcesz słyszeć w sobie. Na przykład: Nie zdałaś egzaminu – zamiast „Ależ jestem głupia” mówisz w myślach: „Zdarza się. Ciekawe, kiedy nowy termin?” Spóźniłaś się na tramwaj – „Jutro wyjdę kwadrans wcześniej” Kolejny raz pokłóciłaś się z mamą – „Zapiszę się na kurs asertywności” Nie zdążyłaś na czas zrobić zadań w pracy – „Za dużo na siebie wzięłam, muszę poprosić kogoś o pomoc” Kłamstwo wyszło na jaw – „Tak, oszukałam, to zupełnie się nie opłaca. Głupio się czuję” Nie dotrzymałaś słowa – „Co mogę zrobić, by odzyskać zaufanie?” Nie zapłaciłaś na czas rachunków i odcięto Ci internet – „Zadzwonię i zapytam” Kupiłaś nie to, co chciałaś – „Komu się to może przydać?” Wydałaś wszystkie oszczędności – „Gdzie mogę dorobić?” Spróbuj samodzielnie wypisać negatywne zdania, które zazwyczaj używałaś, a obok nich nowy sposób reagowania na stare sytuacje. Pamiętaj, że problemy mają tylko ci, którzy ryzykują, rozwijają się, podróżują, marzą i spełniają marzenia. Wyobraź sobie, że przeszkoda to przystanek na drodze; porażka to proca; kłopoty to zmiana szlaku w górach. Wówczas niepowodzenie będzie okazją do znalezienia nowego rozwiązania, a strata pracy szansą na lepsze stanowisko. Kiedy przyjmiesz prawdę, że upadki są wpisane w wędrowanie, to nic Cię już nie zaskoczy, bo jeśli masz cel, to szybko się podniesiesz, by iść dalej. Wówczas choroba, wypadek, przeprowadzka, zmiana uczelni, zawód miłosny…, nie będą końcem Twojego świata, a raczej jego częścią. O wiele łatwiej jest wejść w dojrzałość kobiecą, kiedy traktujesz problemy jak ciekawe zadanie do rozwiązania. Powodzenia! Beata