Mam oficjalnie dosyć

Mam oficjalnie dosyć

Ten tekst jest o tym, że można nie dawać rady. I już. Że można mieć dosyć. Przyznaję się do upadków, do błędów, do zwątpienia. Nie musimy próbować być idealni... Tak bardzo chciałabym wiedzieć na 100%. Tak bardzo chciałabym mieć pewność, że podejmuję dobrą decyzję. Tak bardzo chcę rozważyć wszystkie szanse i zagrożenia.
Tak bardzo chcę wziąć pod uwagę wszystkie możliwe rozwiązania. Tworzę scenariusze, algorytmy. Nie wiem, czego tak naprawdę chcę. Chyba mam nadzieję, że jak już wszystko przemyślę i zobaczę wyraźnie, że coś jest lepsze (czyt. bardziej rozwijające, wartościowe, przyniesie korzyści), to będę wiedziała, co wybrać. Dużo myślę i analizuję. Nie potrafię przestać. Widzę daną sprawę i nie daję jej spokoju. Bo to nie tak, że ona mnie męczy. Jest zupełnie na odwrót. Rzeczywistość jest taka: wybierz to, albo to, podejmij decyzję. I już. Nie będzie  p e w n o ś c i. Nie będzie tak, że nic nie stracisz. Bo zawsze jest ryzyko.
Ja słucham. Ja  to nawet w i e m. Po co się zamartwiać, skoro nie przewidzę przyszłości. Ale muszę się przyznać-jakoś średnio mi idzie. Wyobraźcie sobie wirujące w pralce pranie. Najlepiej kolorowe.Wszystko się kręci, przeplata, miesza. A jeszcze jak okaże się, że w kieszeni była chusteczka...Tak wygląda mój mózg od środka. Czasami.
Mniej więcej. Tracę kontrolę. Bo wydaje mi się, że można ją mieć (nie polecam, potrzeba kontrolowania wszystkiego jest niezdrowa).
Spokój i pokój. Próbuję mieć pewność, bo wydaje mi się, że ona mi to z a p e w n i - pokój. I szczęście też, tak przy okazji. Tymczasem okazuje się, że chcąc kontroli muszę zapłacić. Płacę tym pokojem. Mylę pewność z kontrolą.
I jesteśmy w kropce. I jak w tej piosence:
Mam oficjalnie dosyć, patrzę sobie prosto w oczy, ze sobą wcale się nie zgadzam. Wiem czego chcę, tylko że nie chce mi się o to walczyć. Ostatnio często siebie zdradzam. I czuję że nie mogę nic, własnego przedstawienia widz, bezradna wobec własnych myśli. Zamykam oczy, chowam twarz. Najlepiej zasnąć i spać, aż rozwiązanie mi się przyśni. Najprostsze sprawy umiem uznać za największy problem, jakąś niezasłużoną karę. Próbuję dojść, co będzie dla mnie tak naprawdę dobre i trochę tracę przy tym wiarę. Pamiętam jak mówiłeś, żeby się nie martwić, bo ty wiesz o wszystkim zanim ci opowiem. Kiedy zapętlam się już we własnych pytaniach, to wiem, że w twoim słowie mam odpowiedź.
https://www.youtube.com/watch?v=6iN6S0KvU1A   Schować się, zasnąć, uciec. Możemy nie dawać rady. Możemy cierpieć. Możemy tracić wiarę. Jest taka Osoba, która rozumie. Bo On jest. Mimo najgorszych rzeczy, największych głupot, spektakularnych ucieczek i zdrad. (List do Rzymian 8, 37-39) Nie zostawia, nie przekreśla, nie obraża się, nie osądza, nie potępia. Wie, co to życie. Wie, co to śmierć. I wie, co to zmartwychwstanie.
Bo choć sprawiedliwy siedem razy upadnie, jednak znowu się podniesie.
(Księga Przysłów 24, 16) Możemy wstać, bo znamy i uwierzyliśmy Jego miłości ku nam! (1 Jana 4, 16-19)  

Powiązane artykuły

HTML Button Generator