Nie niszcz swej wrażliwości

Nie niszcz swej wrażliwości

Czasem mam wrażenie, że żyjemy w świecie, w którym nikogo nie obchodzi, jakie naprawdę jesteśmy. Stąd może wrażenie, że nigdzie nie pasujemy. Dość mocno odczuwają to osoby wrażliwe. Na przykład Ola nie lubi nadmiaru bodźców, potrzebuje samotności, żeby się zresetować, nie chce dynamicznie spędzać weekendów, dobrze się czuje podczas samotnych wędrówek po lesie. Mówią jej, że jest dziwna! Tośka szybko wyczuwa każdą zmianę nastrojów w otoczeniu, przeżywa problemy swoich koleżanek i znajomych. Mówią jej: „Jesteś nadwrażliwa! Jak Ty w ogóle będziesz żyła z taką uczuciowością”? Basia się nie maluje, lubi naturalność, nie przesadza w trosce o wygląd, więc patrzą na nią z ukosa. W wielu grupach czuje się jak kosmitka…. I takie przykłady można mnożyć. Wrażliwcom zazwyczaj źle się żyje, gdyż to, co jest ich bogactwem, w wielu kręgach uważane jest za balast i za coś, co należałoby leczyć. Bo przecież nie można być takim wrażliwym! Świat jest brutalny! Trzeba walczyć o swoje! A Ty wszystko przeżywasz głębiej, intensywniej, mocniej. Ten świat Cię bardziej boli, ale i bardziej cieszy. Skaczesz z radości na widok śniegu, jedziesz przez pół Polski, żeby  zobaczyć rozkwitające w Tatrach krokusy, płaczesz oglądając film, pękasz ze śmiechu przy książce. I może trzeba Ci wreszcie powiedzieć, że to jest wspaniałe! To, że tak przeżywasz; że dobrze, że tak długo analizujesz różne decyzje, uczestniczysz w smutkach i radościach innych ludzi, przejmujesz się każdą relacją. Świat bez osób wrażliwych byłby zabójczy i ludzie prędzej czy później zaczęliby – jak powiedział kiedyś Świętochowski – „siekać się nawzajem na kotlety”. Napisał to w książce „Dumania pesymisty”, u schyłku pozytywizmu – epoki, w której prymatem był kult postępu i użyteczności, a o człowieku zaczęto myśleć jak o wyższym gatunku zwierzęcia. Dlatego chroń swoją wrażliwość! Nie zabijaj jej psychotropami! Uwierz, że wszystko z Tobą w porządku, a uczuciowość jest wielkim darem. Przecież jako kobieta stworzona jesteś w sposób szczególny do budowania więzi. To Ty w przyszłości będziesz tworzyć atmosferę domową, a Twoi bliscy najbardziej będą potrzebowali ciepła i dobroci. Moja koleżanka, która ma już dorosłą, samodzielnie mieszkającą córkę, często mówi do niej: „Przyjedź na parę dni do domu się ogrzać”! Otacza ją wtedy szczególną troską, żeby nabrała sił do dalszego życia. A co ze zdrowiem psychicznym? Dziś nadmiernie się o tym mówi, istnieją też nadmierne problemy w tej dziedzinie. Szwedzki karmelita, Wilfrid Stinissen napisał tak: „Zdefiniowanie zdrowia psychicznego, które by wszystkich zadowoliło, wydaje się niemożliwe. Wszystko zależy od przyjętego światopoglądu, od tego, jak widzimy człowieka i jego powołanie. Jeśli wyjść z założenia, że człowiek został stworzony do wykonywania i produkowania, to kryterium, które będzie decydowało o zdrowiu psychicznym, będzie leżało w zdolnościach wytwórczych i użyteczności”. A Ty przecież jesteś kimś więcej! Godnością przewyższasz każde stworzenie, nawet gdy nie „wytwarzasz” i nie „produkujesz”. Początek zdrowia psychicznego to właśnie uświadomienie sobie tej prawdy, uświadomienie sobie tego, kim jesteś, akceptacja własnej rzeczywistości. Akceptacja rodziny, z której pochodzisz, akceptacja swoich potrzeb, uczuć, marzeń, wyglądu….. Oddam jeszcze głos ojcu Stinissenowi: „Można zachowywać się nie wiem jak bardzo „zdrowo”, ale nie mieć przy tym kontaktu z najistotniejszym elementem w sobie samym, ze swoim centrum, to znaczy nie być zdrowym”. Nie tłum więc siebie, swojej emocjonalności, swojego serca. Wręcz przeciwnie! Odkrywaj swoje bogactwo i dziel się nim z innymi. Wrażliwość jest zabójcza tylko wtedy, kiedy skierowujemy ją na siebie, kiedy skupiamy się na sobie, nie widząc innych. Ale oddana Bogu, oczyszczona z egoizmu jest czymś, na co nasz spragniony miłości świat czeka z utęsknieniem? Więc – mniej leków, więcej samoakceptacji i oddania wrażliwości Bogu i ludziom! Zobaczysz, jak inni będą do Ciebie lgnęli!

Powiązane artykuły

HTML Button Generator