Mam wspaniałych rodziców. W rodzinnym domu miłość wylewała się na mnie ze wszystkich stron. Rodzice, dziadkowie, ciocia Klara i Róża to początek góry miłości na której rosłam. Niemniej, do dziś czuję dreszczyk emocji, przywołując w pamięci moment, kiedy po raz pierwszy spacerowałam wczesną jesienią po targu na Starym Kleparzu. Zaczynałam właśnie studiować teatrologię i byłam bardzo przejęta rolą studentki. Zamieszkałam z wspaniałą, aczkolwiek nieco szaloną Adą na ul. św. Filipa i przez pierwsze miesiące zajmowałyśmy się głównie szwendaniem w obrębie krakowskiego Starego Miasta . Kilka razy dziennie przechodziłyśmy razem przez pachnący, barwny i gwarny Stary Kleparz – i było to naprawdę cudowne doświadczenie. Mieszkałyśmy na trzecim piętrze modernistycznej kamienicy, skąd roztaczał się malowniczy widok na prawie wszystkie dachy starego Krakowa. Gdy znalazłam się w nowym mieście, pomimo całej miłości do rodziców, nie płakałam za nimi. Wręcz poczułam ulgę. Miałam 19 lat, wydawałam się być dorosła i samodzielna, przede mną otwierało się życie w pełnej krasie: z porażkami i sukcesami, radościami i smutkami – samodzielne, bez monitoringu; a pamiętajcie, że działo się to w epoce sprzed telefonów komórkowych. Czy znacie obraz C.K. Friedricha „Kobieta w oknie”:

albo podobny Salvadora Dalego?

To ja, gdy miałam 18 lat – wciąż w pokoju, ale cała zwrócona na zewnątrz. Wydawało mi się, że pępowina łącząca mnie z rodzicami została przecięta bezpowrotnie. Rzeczywistość pokazała, że proces ten jest dużo bardziej skomplikowany - spakowanie kilku sukienek i szczoteczki do zębów to dopiero początek drogi do samodzielności.
Czy tego chcemy, czy nie, z rodzicami jesteśmy złączeni na zawsze.
Z nich jesteśmy. W Księdze Rodzaju czytamy, że wszelkie życie ma swój początek w Bogu – to On działa poprzez naszych rodziców, a wcześniej przez naszych dziadków i pradziadków. Znasz drzewo genealogiczne swojej rodziny? Jego korzenie sięgają w głąb kolejnych pokoleń, tak daleko, jak nasza pamięć. Podobieństwo fizyczne, duchowe i emocjonalne – krew z krwi. Tak jak drzewo bez korzeni zawsze obumiera, tak samo niszczące dla człowieka jest całkowicie odcięcie się od swoich przodków. Zerwany kwiat tylko przez chwilę zachowuje świeżość, a nawet najpiękniejszy bukiet po tygodniu ląduje w koszu na śmieci. Żyjemy dzięki rodzicom, a każda roślina bez korzenia umiera. Jeśli chcesz opuścić ojca i matkę, musisz dostrzec dobro, którym Cię obdarzyli. Potrafisz być wdzięczna za dar życia? Możesz opuścić ojca i matkę, gdy będziesz potrafiła podziękować za nie rodzicom.
Jako nastolatka wszystko wiedziałam najlepiej.
Drażniło mnie wiele zakazów i nakazów rodzinnych. Znacie ten obrazek, prawda?

Często mam ochotę zawiesić go na lodówce, bo teraz jestem mamą siedmiorga – w tym dwóch ciemiężonych nastolatków płci męskiej.
Zmienia się nieco optyka. Staram się być dobrą matką, lecz nie zawsze mi wychodzi. Sporo błędów już popełniłam i raczej nie ma, niestety, szans na perfekcjonizm w tym zakresie. Walka jednak trwa. Jeśli dostrzegasz w swoich rodzicach wyłącznie rysy i niedoskonałości, to czas uświadomić sobie, że obraz jest z gruntu fałszywy. To tak, jakbyś, patrząc na czarne kółko narysowane na śnieżnobiałej kartce, dostrzegła tylko czerń. A przecież jest jeszcze tło. Biel. Czysta kartka. Czy potrafisz dostrzec w ojcu i matce dobro, którym Cię obdarzyli? Twoje spojrzenie jest istotne. Nie dostaniemy lepszych rodziców – są najlepsi, bo jedyni. Nawet jeśli zawiedli na całej linii. Nawet, gdy kartka na jaką patrzysz jest cała czarna, to i tak pozostaje kartką. Czy znasz historię Tima Guenarda – francuskiego boksera? Tim stał się „Silniejszy od nienawiści”, bo przebaczył rodzicom.
Im więcej emocji wiąże Cię z domem rodzinnym, tym trudniej będzie Ci odejść.
Można wyprowadzić się na koniec świata, ale wciąż być zależnym - można być blisko, a pozostać wolnym.
Opuścisz ojca i matkę wtedy, kiedy przyjmiesz ich jako swoich najlepszych, bo jedynych rodziców. Innych nie będzie.
Zostaje jeszcze czwarte przykazanie - okazanie czci ojcu i matce.
Ostatni punkt w drodze do samodzielności. Czy chcesz przejąć tą cenną pałeczkę sztafety pokoleń? Trzeba wreszcie spakować plecak na drogę. Pomyśl, co konkretnie chcesz zabrać? Część rodzicom okazuje się właśnie w ten sposób – przekazując dobro, którym nas obdarzyli dalej. To, co cenne zabierasz w świat. Jeśli właśnie wyglądasz przez okno, jak ja w młodości, życzę Ci pięknego przejścia do samodzielnego życia. Żyj odważnie i pięknie - bo tego na pewno chcą Twoi rodzice. Odwagi!