Szacunek dla obaw

Szacunek dla obaw

Czasem nie wystarczy się zatrzymać. Bywa, że trzeba się cofnąć. Zdaję sobie sprawę, że to mało atrakcyjna rada dla kogoś, kto jest młody, odważny i ma apetyt na życie. Właśnie zerwał okowy – zewnętrzne, a może i te, które krępowały go dotąd wewnątrz – i stoi z widokiem, aż po horyzont, na ziemię nietkniętą ludzką stopą. Takie ważne chwile zdarzają się w życiu co rusz. Tak było, gdy zgłosiłam się do orkiestry dętej w szkole. Gdy w maturalnej klasie porzuciłam myśl o medycynie sądowej i zdecydowałam się na studia humanistyczne. Gdy wyjeżdżałam na studia. Gdy porzucałam uczelnię, by spróbować swych sił na większej, na drugim krańcu Polski. Gdy zdobywałam pierwszą pracę, wychodziłam za mąż, nosiłam kolejne dzieci pod sercem i wydawałam je po kolei na świat. Gdy pierwszy raz puściłam dziecko samo do sklepu, a potem gdy po raz pierwszy nie wsiadłam z nim do autobusu, pociągu… Gdy postanowiłam radykalnie się przebranżowić. Gdy odważyłam się publicznie zrobić to, co od lat dodawało mi skrzydeł, ale wykonywałam to zawsze po cichu i w samotności… Ilekroć przekraczam siebie, to, parafrazując Neila Armstronga, mam jasną świadomość, że choć robię mały krok dla ludzkości, jest on jednak wielkim skokiem dla mnie, człowieka. Bardzo lubię spotkania z podróżnikami. Lubię słuchać ich opowieści o poznanych zakątkach świata, o przygodach i niebezpieczeństwach, o przygotowaniach, trudach podróży i rodzących się w drodze przemyśleniach. Nie jestem typem obieżyświata, moje wyprawy i odyseje z reguły mają charakter wewnętrzny, ale różnego rodzaju globtrotterzy są dla mnie niegasnącą inspiracją, żywą metaforą zmagania się z życiem i sobą, o lepsze i ciekawsze jutro. Krzysztof Lewicki to człowiek, który namiętnie mierzy się z polarnym chłodem, ciszą i ciemnością. Wraz z narzeczoną Klaudią Jadwiszczyk i psem na rowerowym tandemie dotarł do bieguna polarnego, a zupełnie niedawno samotnie, w czasie zimy polarnej, przemierzył Arktykę. Jednak w jego imponujących relacjach z ekstremalnych wypraw zawsze najmocniej uderza mnie mądrość, by nie zapominać o sobie samym – z szacunkiem przysłuchiwać się własnym intuicjom, obawom, niepewności. Podróżnicy, którzy ocierają się o niemożliwe i odnoszą sukces, zawsze stawiają kroki w wielkim skupieniu i wsłuchaniu w siebie. Dokonując rzeczy większych od nas samych, warto słuchać swojej intuicji. Świat i adrenalina mówią zwykle: Dasz radę! Możesz! Musisz! Do odważnych świat należy! Tymczasem ci, którzy zdobyli realne szczyty niemożliwego, napominają, by nie bać się zatrzymać w drodze, a czasem nawet zawrócić i przeczekać chwilę niepewności. W akceptacji słabości jest mądrość człowieka. Ona ostrzega, gdy potrzebujemy więcej czasu, by wzmocnić ducha, albo więcej informacji, by zadbać i ochronić ciało. W takich chwilach „pewność siebie” oznacza, że nie lekceważę siebie, umiem odpuścić cel, by pozostać przy sobie. Tak, jak nie zostawia się na szlaku słabszego partnera, tak nie wolno „oddalać się” od tego, co słabe we mnie samym. Nie ignoruj własnych obaw, nawet na chwilę przed szczytem. Naucz się słuchać siebie ze zrozumieniem – o to chodzi w poleganiu na samym sobie. Tak jak wilk podchodzący większą od siebie ofiarę, naucz się odpuszczać i zataczać kręgi, by klucząc, nabrać sił i obmyślić strategię. Nie jesteś niewolnikiem własnego celu.

Powiązane artykuły

HTML Button Generator