„Jako trudna nastolatka wraz z przyjaciółmi spisałam uwagi naszych rodziców(…) Ciemno w twoim pokoju jak w norze. Byś odsłoniła wreszcie to okno. Zasłoniłabyś wreszcie to okno, co się ludzie mają gapić na ten bałagan. Otwórz okno, bo można się wykończyć z zaduchu. Zamknij okno, bo muchy nałażą. Czy ty musisz się tam tak tłuc? Co u ciebie tak cicho? (…) Przestań się drapać, to cię przestanie swędzieć. Swędzi cię, bo się drapiesz” – to z felietonu dla nastolatek napisanego jakiś czas temu. Zaśmiewałam się do łez, czytając go, i miałam poczucie wspólnoty losu z innymi córkami gderających rodziców.
Uwagi naszych dorastających córek
Dziś, jako „trudna matka”, spisałam z przyjaciółkami uwagi naszych córek: „Zostaw mnie. Sama zadbam o siebie. Ty się mną w ogóle nie interesujesz, chyba że zrobię coś złego. Mamo, jestem dorosła, poradzę sobie. Ty mi w niczym nie pomagasz. Chcę być sama. Za rzadko ze mną rozmawiasz”.
Mamy wiedzą
Ojcowie - konkretni Marsjanie, dla których dwa plus dwa jest zawsze cztery, a nie „coś między trzy a pięć”, kompletnie się w tych sprzecznościach gubią. Inaczej matki. One wiedzą, co to huśtawka nastrojów, intensywność i skrajność uczuć, chaotyczność myśli. Wiedzą (wszak same to przeżywały), że ich córki cierpią na „syndrom wyimaginowanej publiczności” ( wydaje im się, jakby były ciągle pod pręgierzem cudzego wzroku) i czują się ciągle oceniane. Wiedzą, że ich córki rozpaczliwie potrzebują akceptacji, szukają sensu życia i spełnienia siebie. Wiedzą, że młodość to czas ogromnego idealizmu i intensywnego formowania osobowości. Wiedzą, że euforie bywają gorsze od depresji. Wszystko to wiedzą!
I nie śpią po nocach
I chociaż czasem gderają („Byś odsłoniła wreszcie to okno”), są poddenerwowane i zniecierpliwione, to przecież nie mogą przestać kochać. Nie śpią po nocach, gdy widzą, że ich córki wpadają w złe towarzystwo, objadają się słodyczami, mają anemię, przeżywają kolejne zawody. Wydają się twarde, ze stali, a w ich sercach tyle się dzieje. Nie zawsze wszystko rozumieją i bardzo nad tym ubolewają, bo przecież tak bardzo chcą. Nasi znajomi przeprowadzili kiedyś poważną rozmowę ze swoją najstarszą córką, gdy ta była w wieku dojrzewania: „Słuchaj, Marysiu, gdy byłaś mała, mieliśmy książkę o pielęgnacji i opiece nad niemowlęciem. Wiedzieliśmy, jak reagować na Twój płacz, jak Cię karmić, jak usypiać. Teraz wszystko jest bardziej skomplikowane i świetnie, gdybyś nam dała instrukcję obsługi siebie. Jak powiesz, że masz problem, to pomagamy, jak focha – radź sobie sama”. Odróżniać fochy od problemów. To dopiero mistrzostwo świata! I fochami też się przejmują, bo wiedzą, że nie jest to łatwe.
Więź z mamą
Dzisiejszy świat z całym zastępem psychologów wywiera na dziewczyny presję, by szybko zrywały emocjonalną więź z mamą. Wtedy życiem ich kierują znajomi czerpiący życiowe idee z mass mediów, a głównym celem tych ostatnich jest wyciągnięcie pieniędzy od rodziców. Tak pisała kiedyś bardzo mądra terapeutka, pracująca z młodymi dziewczynami. Zauważyła, że te mające oparcie w rodzinie, więź z najbliższymi, są dużo mocniejsze psychicznie i emocjonalnie. Łatwiej sobie radzą z „wyimaginowaną publicznością”. Na dzień Matki dostałam piękny prezent od mojej córeczki. Nie napiszę jaki, bo to nasza tajemnica 😊 Po południu jechaliśmy całą rodziną samochodem. Mąż puścił piosenkę Moniki Urlik https://www.youtube.com/watch?v=Dny3EMK8p58&list=FLr7Vo8JAJmrLZJrTygmF_0g&index=6&t=0s Mogłam dedykować mojej nastolatce:
Tak szybko płynie czas. Wczoraj maleńką i taką bezbronną tuliłam w ramionach. Powiedz mi, jak mogę cofnąć czas. W tej pięknej kobiecie ja wciąż widzieć chcę mojej małej córeczki twarz. Dorosłaś szybko tak. Dla mnie zawsze będziesz niczym skarb.
Myślę, że niejedna mama się pod tym podpisze. Dziś Dzień Dziecka.