Żyj odważnie! Barbara Piotrowska-Dubik

Żyj odważnie! Barbara Piotrowska-Dubik

Drogie dziewczyny, obiecałam Wam pisać o odwadze życia, podając przykłady współczesnych i żyjących dawniej kobiet, abyście mogły do nich się odnosić, na nich wzorować, z nich czerpać siłę. Starożytni mawiali, że człowiek nie ma żadnego prawa do tego, by nie został zmiażdżony. Wiedzieli,  że cierpienie jest częścią naszego pobytu na ziemi i nie należy użalać się nad sobą. Chrześcijanie dodali, że nieszczęście jest przejściowe, poprzedza chwałę i że w każdej sytuacji można pozostać dobrym. Taka kultura kształtowała całe pokolenia kobiet.  Jedną z nich jest Barbara Dubik – Piotrowska, autorka pamiętnika pt. „Kwiaty na stepie”. Są to wspomnienia z zesłania do Kazachstanu. Gdy Basia miała 12 lat, wybuchła wojna, a ona wraz z mamą, dwoma braćmi i wujkiem Zbyszkiem (który pojechał dobrowolnie, by się nimi opiekować) została wywieziona w głąb Rosji.

"Kwiaty na stepie"

To był – jak napisała po latach – „Koniec dziecięcego świata, radości, koniec marzeń”. Zaczął się nowy, straszliwy etap w jej życiu, kiedy to cierpiała często głód, musiała pracować ponad siły oraz znosić pięćdziesięciostopniowe mrozy w zimnie i upały w lecie. Aż trudno sobie to wyobrazić! Można narzekać, złorzeczyć, mieć pretensje do Boga i całego świata, zgorzknieć. A jednak….. w przypadku Basi tak się nie stało. Ona, mimo wielu trudnych doświadczeń, nie utraciła wiary w Boga i ludzką dobroć. „Na wszystko patrzyłam dziecięcymi, ufnymi oczyma. Nie wierzyłam wówczas w zło i okrucieństwo” – pisze w swoim pamiętniku. I wiele z tego dziecięcego, ufnego spojrzenia w niej pozostało, nawet w zetknięciu z brutalną rzeczywistością. Przecież właśnie ona przypomniała nam chociażby o cichym bohaterstwie księdza Fedorowicza, który wyjechał do Kazachstanu dlatego żeby zesłańcy nie byli pozbawieni dostępu do Eucharystii. Ona też doceniła wartość wyrzeczenia swojego braciszka, który specjalnie na dzień jej imienin przechował dla niej cukierka otrzymanego w paczce, będącego w tym miejscu wyjątkowym rarytasem. Myślę, że taka ufność, wiara w istniejące na świecie dobro jest źródłem wielkiej wewnętrznej siły i odwagi. Nie pozwala zwątpić. Basia zauważała każdy przejaw ludzkiej życzliwości i przyjaźni, zresztą sama starała się być taką w stosunku do innych.

Zachwyt i nadzieja

Poza tym ta dwunastoletnia dziewczynka potrafiła zachwycić się pięknem stepowej przyrody, widokiem kwiatów, traw, nieba. To budziło zachwyt, wdzięczność, zachęcało do uwielbienia i rodziło pytanie: „Kim ja jestem wobec Ciebie, Boże?” Basia wspomina, że zawsze wypowiadała Jego imię z wiarą, miłością i ufnością. Zawsze oczekiwała od Niego ratunku. Wiedziała, że jej nie zawiedzie. Wiedziała, że ma Tatę w Niebie, a ta świadomość pozwala przetrwać najtrudniejsze chwile. Nie traciła też nadziei, że wkrótce wrócą do domu, że zobaczą tatę. Wierzyła, że cierpienie jest chwilowe, uczyła się współcierpieć z Jezusem bez wewnętrznego buntu. Uczyła się sensu cierpienia, cierpliwości, uczyła się czekać, trwać, przebaczać i troszczyć o innych. W tym codziennym zmaganiu o przetrwanie, gdy była niedożywiona, niedostatecznie ubrana, narażona na niebezpieczeństwa szukała chwil dających zadowolenie. Zajęciem, które jej w tym pomagało, było pisanie wierszy i pamiętnika. Ot! Swoista terapia! Można wypowiedzieć swoje uczucia, zapisać przemyślenia, nabrać do nich dystansu. Szkoda, że ta piękna sztuka pisania trochę dziś zanika. Na koniec jeszcze pozwolę sobie zacytować słowa autorki: „Myślę, że to, że zostaliśmy wychowani w wierze i patriotyzmie, w miłości do Boga i Ojczyzny, pozwalało nam przetrwać, choć krzyż utrudzenia był o wiele za ciężki na nasze dziecięce ramiona. Przetrwaliśmy, bo miłość była silniejsza od zła i przemocy. Przetrwaliśmy, bo Twoje imię, Boże, wypowiadaliśmy z wiarą, miłością i ufnością, oczekując ratunku od Ciebie. Przetrwaliśmy dzięki pomocy rodziny, przyjaciół, znanych i nieznanych ludzi dobrej woli z różnych stron świata i tych miejscowych, którzy dzielili z nami wspólny los”.

Powiązane artykuły