Szybko!

Szybko!

Miasto. Ciągły bieg. Tłumy ludzi mijają się w pośpiechu, nie mając czasu nawet spojrzeć na siebie nawzajem. Deficyt czasu. I ciągły pośpiech.
 

Wstaję rano.

Szybko wyłączam budzik, żeby wziąć jeszcze szybszy prysznic. Szybki makijaż, szybkie zajrzenie do notatek w plannerze, ekspresowe śniadanie na stojąco. Wybiegam z domu. Szybki bieg na autobus. Gdy tylko dojedzie na przystanek, w pośpiechu wstaję i wybiegam. Mam minutę, żeby się przesiąść. Wbiegam w ostatniej chwili. Tramwaj szybko jedzie pod centrum handlowe. Biegiem mijam tłum, biorę szybką kawę i nawet na ruchomych schodach się nie zatrzymuję. Nie mam czasu, bo zaraz zaczynają się zajęcia, a po nich, jak i pomiędzy nimi mam tak wiele spraw do załatwienia. Tu wykład, tu szybki lunch, biegiem na autobus, szybka wizyta w banku, szybkie zakupy, szybki telefon od kuriera, znów szybka kawa, bieg na tramwaj, szybko przez przejście dla pieszych..

Zatrzymałam się. Ogłuszający dźwięk, Oślepiające światło.

Stoję.

Sparaliżował mnie strach, upuściłam zakupy. Stoję na środku jezdni, patrzę na pędzący w moim kierunku samochód i nie mogę się ruszyć. Nagle czyjaś dłoń chwyta mnie za łokieć i ciągnie z powrotem na chodnik. Nie minęło pięć minut, a tłum znów pędzi – biegnie na tramwaj, z szybką kawą w ręce, piszącą jeszcze szybszego sms-a. Nic się nie zmieniło. Tylko ja już nie biegnę. Za czym tak biegłam? Już nie pamiętam. Czemu aż tak mi się spieszyło? Nie wiem. Ale wiem, że cokolwiek by to nie było, nie było warte zdążenia za wszelką cenę. Czasem, w tym pędzie życia, dobrze jest się na chwilę zatrzymać i zastanowić: czy to, za czym tak biegniemy, jest dla nas naprawdę ważne i czy ten wyścig ma jeszcze jakąś metę.

Powiązane artykuły

HTML Button Generator