Rozstanie się

Rozstanie się

Rozstanie się

Jestem studentką, zerwał ze mną chłopak i nie mogę wrócić do równowagi. Rodzice przyjeżdżają mnie pocieszyć. Mama zobaczyła na półce zdjęcie: „Ale to powinnaś wywalić!”. Przez łzy buczę: „Mamo, ale to jest przecież Ania!” – przyjaciółka. Z daleka, w kurtce zimowej, z oczami przymrużonymi od odbitego od śniegu słońca nie do odróżnienia od mojego byłego. Do dziś pamiętam swoją konsternację i rozbawienie spod łez. Czy żal był mniejszy? Nie. Ale coś się zaczęło zmieniać. „Mocno wierzę, że ta zima kiedyś musi minąć” – śpiewała wtedy moja współlokatorka, aż zasiała mi tę melodię w głowie do automatycznego odtwarzania. I minęła.

 Rozstanie a długość związku

W różnych momentach życia rozstanie oznacza różne rzeczy. Im więcej lat życia zainwestowałyśmy w związek, im więcej nadziei, im więcej było wspólnych obszarów, tym bardziej boli strata. W tym strata tego, co nigdy się nie wydarzyło, choć miało…

Inaczej wygląda dochodzenie do siebie, gdy całe życie wciąż jest przed tobą, a inaczej, gdy pewien etap już minął i nie wróci. Żal, a nawet żałoba, obejmie wówczas inne wątki.

Ty zerwałaś a może on?

 

Różnicę powoduje też to, kto i z jakiego powodu zdecydował się na rozstanie. Osobie, która choćby z bólem, ale była motorem rozstania, może być łatwiej, ponieważ bycie w roli aktywnej zazwyczaj wzmacnia. Asertywne zachowania, nakierowane na ochronę własnych granic, ochronę swojego dobra, wzmacniają nas i pomagają poradzić sobie z bólem.

 Czas leczy rany? To może boleć

Stwierdzenie, że czas leczy rany, potrafi nieźle zaboleć, bo może wydawać się bagatelizowaniem naszego cierpienia. Faktycznie jednak, to co czujesz, nie będzie trwało zawsze. Cierpienie trzeba przeżyć, smutek wysmucić, wypłakać łzy. Dobrze dać sobie na to czas. Aktor Krzysztof Majchrzak kiedyś w wywiadzie powiedział, że ze smutkiem trzeba trzy dni przesiedzieć, ugościć go – a potem powiedzieć mu, żeby się wynosił (w oryginale mocniejszym słowem). To dobry algorytm.

Przeżycie uczuć adekwatnych do tego, co się wydarzyło, jest wstępem do domknięcia tego etapu życia – i przejścia do kolejnego. Domknięcie, pożegnanie się, wymaga też oczyszczenia przestrzeni z tego, co było wyrazem wzajemnej relacji – a’ propos wymienionego na początku zdjęcia. To forma ochrony własnego serca przed ranieniem się wspomnieniami czy wątpliwościami.

Asertywność jest dobra również wobec samej siebie: jeżeli decyzja jest podjęta, klamka zapadła. Nie przeglądajmy korespondencji, wspólnych zdjęć, wiadomości głosowych „z lepszych czasów”. Nie rozdrapujmy ran, dajmy im się zabliźnić. Dajmy sobie niezbędny czas na złapanie dystansu do tego, co pozostaje w przeszłości. Obszerne archiwum cyfrowe, pamiątka po wspólnym etapie, nie pomaga tego dystansu złapać – kusi dostępnością. Z tego samego powodu dobrze jest ustalić z byłym chłopakiem oszczędność w kontaktach na pewien czas, a nawet zupełną rezygnację z nich. Z oddali (miesiąca, dwóch, trzech) widać lepiej – mówi zasada.

W każdym związku są dobre i złe elementy, lepsze i gorsze. Rzadko rozstanie opiera się na stwierdzeniu kompletnej rozbieżności i rozczarowania na każdym polu. Zwykle elementy negatywne przeważyły i przelały czarę goryczy – na tym oparła się decyzja o końcu… Bywa, że zerwanie jest rozliczeniem się ze złymi, ale były też i dobre, które po pewnym czasie motywują do rozważania kolejnej szansy. Bywają oczywiście nawet małżeństwa, które zaliczyły przed ślubem zerwanie i ponowne zejście, nawet kilkukrotne. Nie wydaje się jednak, żeby więcej niż jedno testowe rozejście (gdy faktycznie jest to uzasadnione) było warte polecenia.

 

Dobrze jest zniknąć ze swojego pola widzenia, nie obiecując przyjaźni (którą zwykle jedna ze stron interpretuje jako szansę). Nie bawmy się własnymi i cudzymi uczuciami, nie zaczepiajmy się i nie domagajmy atencji (ani jej nie oferujmy). Nie wchodźmy w fizyczne relacje z byłymi „z braku laku”, bo to toksyczny pomysł. Jeśli coś ma się zacząć na nowo, dobrze, by minął czas, który pomoże obu stronom dojrzeć i zobaczyć, jak wygląda życie bez siebie.

Nie lubimy w takiej sytuacji dostawać porad „zajmij się czymś”, a jednak aktywność uratowała mnóstwo ludzi od załamania się w trudnych chwilach. Po przepłakaniu, oczyszczeniu swojej (również cyfrowej) przestrzeni, zadbaniu o zdrowy dystans – następnym etapem może być znalezienie sobie zadań, które pomogą konstruktywnie przeżyć krytyczny czas.

 

Katarzyna Wozinska

 

 

Powiązane artykuły

HTML Button Generator