Nie wchodź w toksyczne związki

Nie wchodź w toksyczne związki

Budowanie więzi to podstawowa potrzeba człowieka, który właśnie do tego został stworzony. Nie może rozwijać się bez miłości, bo usycha. Niedobrze, jeśli jest samotny. A z drugiej strony warunkiem wejścia w głęboką relację jest to, że potrafi być sam. W przeciwnym razie tworzy toksyczne relacje i zabija swoimi oczekiwaniami, szukając w drugiej osobie zaspokojenia swoich potrzeb. Zabiera jej wolność, a przecież budowanie więzi nie może odbywać się przez rezygnację z wolności. Kiedyś pewna dziewczyna – Zosia – opowiedziała mi historię swojego trudnego związku z Krzyśkiem. Oto ona: Poznała go na imprezie. Przyglądał jej się z zainteresowaniem i zachwytem.  Jak się potem od niego dowiedziała, nigdy wcześniej takiej dziewczyny nie spotkał: inteligentnej, powściągliwej w wyrażaniu emocji, bardzo dziewczęcej i ładnej. Można z nią było rozmawiać na wiele tematów, a i sama była ciekawa tego, co on miał do powiedzenia. Potrafiła słuchać. Mówił jej więc o swoich pasjach, o muzyce, literaturze, potem też trochę, ale bardzo stopniowo, o problemach. Pochodził z dysfunkcyjnej rodziny, doświadczył odrzucenia przez matkę, alkoholizmu ojca. Sam miał – mimo młodego wieku – duże problemy zdrowotne. Zosia z kolei była w zupełnie innej sytuacji: rodzice poświęcali jej wiele czasu, rozmawiali, troszczyli się. Widać było, że czuje się kobietą wartościową, choć nie przebojową i pewną siebie, czego akurat nie lubił. Takiego połączenia skromności z samoakceptacją nie widział nigdy u nikogo. To go chyba najbardziej w niej urzekło. Spotykali się na wspólnych imprezach długo i zawsze mieli o czym rozmawiać, zawsze było im tak po prostu dobrze ze sobą… Po pewnym czasie Krzysiek jednak zauważył, że rodzi się w nim uczucie, którego wcześniej nie znał, bo dziewczyny go dotąd nie obchodziły. Zresztą, zraniony przez matkę, obawiał się ich. Tymczasem z Zosią było inaczej. Chciał spędzać z nią dużo więcej czasu: dzwonił, umawiał się na wspólne wyjazdy, spotkania. Ona była otwarta, bo również znajdowała w nim bratnią duszę. Jednak gdzieś w sercu bała się większej bliskości, gdzieś w sobie miała pewne granice. Nie chciała, by ją zdominował – miała już doświadczenia przyjaźni z bardzo zaborczymi osobami i to ją męczyło. Była ciekawa świata, innych ludzi, książek. Nie chciała każdej wolnej chwili spędzać z Krzyśkiem, choć zależało jej na nim. Ceniła jego przyjaźń i na tym w zasadzie chciała poprzestać, tymczasem on ciągle nalegał na tzw. bycie w związku, cokolwiek by to miało znaczyć. Ustąpiła. I wtedy się zaczęło… awantury, sceny zazdrości, chęć zagarnięcia jej dla siebie. Rozliczał ją z każdego wyjścia bez niego, z każdego spotkania z koleżanką. Sam zresztą zrezygnował dla niej ze swoich znajomych. Po krótkim czasie Zosia była zmęczona tą sytuacją, czuła się po prostu osaczona. Wchodził w jej przestrzeń ze swoją depresją, której nie leczył, wysysał z niej całą energię. Chciał ją mieć na własność, chciał, żeby to ona go uszczęśliwiała. A człowiek nie ma przecież takiej mocy. I tak kończyła się ich przyjaźń. Zosia myślała tylko, jak się od niego uwolnić. Szantażował ją wtedy, że sobie coś zrobi, budził poczucie winy… Przez pewien czas szarpała się ze sobą. Kłębiło się w niej mnóstwo sprzecznych uczuć. Jednak ostatecznie znalazła w sobie tyle siły, że powiedziała stanowczo „Nie”. Odeszła. Ale rany zostały…. Dziś już jest ostrożniejsza, zachowuje dużo większy dystans wobec poznanych mężczyzn. Jest wyczulona na toksyczne relacje, nie chce, by ktoś ją zawłaszczał, nawet jeśli uważa go za swojego przyjaciela. Przyjaciel zresztą daje wolność. Historia, którą przedstawiłam to przykład toksycznej relacji, w której tracimy swoją tożsamość. Tymczasem związek nie jest po to, żeby wypełniać czyjąś samotność, żeby ktoś czerpał z Ciebie całą siłę do życia. Związek to wzajemne obdarowanie się sobą dwóch wolnych osób, bo tylko wtedy może narodzić się coś cennego.

Powiązane artykuły

Niedojrzali chłopcy

Niedojrzali chłopcy

Co z tym ślubem?

Co z tym ślubem?

HTML Button Generator