Listy do Pięknej. Mój nieidealny związek.

Listy do Pięknej. Mój nieidealny związek.

Cześć, Piękna! Jest taka złota myśl: „Co karmisz, to rośnie”. Tak jest z wieloma rzeczami, także przykrymi wspomnieniami – zwłaszcza dotyczącymi rozstania rodziców. Mieszkanie pod jednym dachem z bliskimi osobami, których kłótni jesteś świadkiem,  jest zawsze bolesnym doświadczeniem. Mogą dotknąć Cię przypadkowo usłyszane  wyzwiska.   Możesz czuć się niezauważana i  nieważna. Taka sytuacja powinna Cię  skłonić do refleksji nad zmianą, nad ratowaniem siebie. Dlaczego? Ponieważ twoje ciało zapamięta te chwile. Poprzez zmysły kodują się sytuacje dramatyczne, a reakcje na nie, często nieprzewidywalne, mogą ujawnić się, kiedy w przyszłości wydarzy się coś podobnego. Podobnego, ale nie tego samego. Możesz widzieć, jak na głos kłócą się Twoje współlokatorki na studiach. Sam ich podniesiony głos może wywołać u Ciebie gęsią skórkę, ślinotok, zapowietrzenie, ucieczkę, ból głowy i lęk przed angażowaniem w spory. Osoby po traumatycznych przeżyciach z dzieciństwa często mówią, że nie lubią się kłócić – lepiej załatwiać wszystko pokojowo. Podczas zebrań czy dużych zgromadzeń wolą się nie wychylać, nie sprzeciwiać, nikomu nie narażać, bo to rodzi zbyt duże napięcie.  Unikasz więc tłumaczenia, argumentowania. Owszem, masz swoje racje, ale ukryte.

Zaobserwuj siebie

Zaobserwuj więc siebie, jak reagujesz na spory w klasie, na konflikty interesów w pracy, czy przypadkowe sytuacje, kiedy chcesz oddać przeterminowany serek do sklepu i dostajesz paraliżu na samą myśl, że miałabyś komuś zwrócić uwagę. Jak takie sytuacje mają się do budowania związku? Czy umiejętność wyrażania swojego zdania jest konieczna, kiedy jest się zakochanym i nastawionym na ugodę w każdej kwestii? Początkowo może to być atut osobowości, takie grzeczne, skromne zachowanie, i nie ma w tym nic złego, jeśli to jest rzeczywiście Twój sposób bycia. Gorzej, jeśli w sytuacji konfliktowej budzą się niemiłe uczucia, które odbierają chęć wyrażenia innego zdania z powodu obawy przed kolejnymi przykrymi uczuciami, a w konsekwencji przed odrzuceniem.

Co karmisz, to rośnie

Ten lęk może być u Ciebie konsekwencją bycia świadkiem kłótni, które do niczego konstruktywnego nie doprowadziły, np. u Twoich rodziców – nie widzisz sensu w sporach, skoro kończą się rozstaniem. Niestety to nie jest zasada zgodnego harmonijnego życia z chłopakiem, później mężem! To nie jest sposób na szczęśliwy związek! Różnice między postrzeganiem świata przez kobietę i mężczyznę są faktem koniecznym do wymiany darów, wielką wartością i wyzwaniem, które powoduje, że nasz związek może się rozwijać i dojrzewać. Kolejna złota myśl dla Ciebie w moim liście: Ludzie pobierają się, bo ich wiele łączy, ale są ze sobą, bo ich więcej różni. Skoro to różnice zdań, poglądów, sposobów na problemy są potrzebne, to w jaki sposób przestać się ich bać, kiedy wspomnienia budzą lęk? Skupianie się na bolesnych obrazach z przeszłości jest jak troskliwe podlewanie chwastów. Pamiętaj: co karmisz, to rośnie!

Twoja historia

Kiedy pojawi Ci się przykre wspomnienie związane z domem rodzinnym, wejdź śmiało w wewnętrzny dialog i powiedz sama do siebie: "Anka, to ich historia, Ty piszesz inną, swoją. Możesz nauczyć się reagować na problemy tak, aby nie niszczyć relacji, tylko je budować. To jest w zasięgu Twojej ręki, nawet jeśli teraz w konfliktach z samą sobą i innymi robisz dokładnie to, czego nienawidzisz. Zmień to!" Nawyk powstaje po okresie samodyscypliny, którą sama sobie możesz narzucić. I to jest ten moment, kiedy wspomnienia są podobne do chmur nad głową. To Ty wybierasz, na której chmurze się skupisz i zaczniesz widzieć w jej kształcie różne obrazy. Zachęcam Cię do zapisania się na warsztaty umiejętności asertywnych, czyli takich, które pokażą Ci, jak masz zadbać o siebie bez poczucia winy. Dopiero nowe reakcje, sposoby odpowiadania, które przećwiczysz (i na sucho, i na żywo), dodadzą Ci odwagi. Zobaczysz, że kłótnie prowadzone w sposób kulturalny, mogą być dla obu stron szansą na zrozumienie, że inne patrzenie na tę samą sprawę jest darem wolności, a nie złośliwością. Kiedy zobaczysz siebie w akcji, kiedy pierwszy raz się sprzeciwisz lub postawisz granice, dostrzeżesz, jak wielką siłę masz w sobie, by tworzyć związek, o jakim marzysz. Takie spory pokażą Ci także, że masz realny wpływ na to, z kim się zwiążesz i na jakich warunkach.

Twoje decyzje

To Ty decydujesz, a nie los, przypadek, karty. Może zastanawiasz się w jaki sposób, skoro obecnie nie masz chłopaka. To doskonały czas do odbudowania siebie po przejściach, byś naiwnie nie wkopała się w kolejne problemy w relacjach, wierząc, że ta miłość Cię uleczy, zmieni, doda wartości. To niemożliwe! Miłość ludzka opiera się na wymianie darów, więc jeśli jesteś mocno poraniona, to tym też obdarowujesz, a zarazem narażasz się na ból w miejscach najbardziej delikatnych. Dlatego zanim wejdziesz w związek, poukładaj sobie myśli, zobacz, co już masz, a czego możesz się nauczyć, co wymaga wyleczenia, gdzie jest Twoja słabość, a gdzie siła. Dopiero, jak będziesz „posiadać siebie”, łatwiej budować relacje z chłopakiem, oparte na prawdzie, a nie na wyobraźni. Spójrz na siebie czule. Beata Mądra      

Powiązane artykuły

Niedojrzali chłopcy

Niedojrzali chłopcy

Co z tym ślubem?

Co z tym ślubem?

HTML Button Generator