Bóg: miłosierny czy sprawiedliwy?

Bóg: miłosierny czy sprawiedliwy?

Bóg jest miłosierny, ale też sprawiedliwy. Teraz jest czas miłosierdzia, ale później będzie sprawiedliwość. To tylko niektóre wypowiedzi na temat Bożego miłosierdzia i sprawiedliwości. Czasem są to dużo bardziej skomplikowane próby wytłumaczenia Boga albo pogodzenia tych dwóch aspektów. Najczęściej mało przekonujące i cały czas nie bardzo wiadomo: sprawiedliwy czy miłosierny? Na przykład: człowiek jest słaby, Bóg to doskonale wie, dlatego mu wybacza i to jest sprawiedliwe. Tylko że Bóg w takim razie przypomina pobłażliwego dziadunia albo traktuje nas jak malutkie dzieci, którym trudno mieć coś za złe. Wygląda więc na to, że w doskonale prostym Bogu znaleźliśmy sprzeczność.
 

Sprawiedliwość

Rozmawiałam kiedyś z teologiem na temat dawnej formuły katechizmowej: „Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze”. Straszny Bóg, trzeba się przed Nim rozliczyć z najmniejszego drobiazgu, a i tak wiadomo, że nie da się ze wszystkiego. Nigdy mi to nie pasowało. Jak czytam zwłaszcza Ewangelię, to w Jezusie takiego Boga nie potrafię zobaczyć. Właśnie ten teolog wyjaśnił mi, że problem pojęcia sprawiedliwości Boga pojawił się, kiedy chrześcijaństwo wrosło w kulturę rzymską. Dla Rzymianina sprawiedliwość łączy się z prawem, Bóg jest więc sędzią. Natomiast w ujęciu biblijnym sprawiedliwość to raczej prawość. Człowiek sprawiedliwy nie wykorzystuje swych możliwości do tego, by komukolwiek szkodzić. I Bóg jest sprawiedliwy w ten sposób: nie szkodzi nikomu, wręcz przeciwnie. W teologii wschodniej Bóg jest lekarzem, nie sędzią. I nie ma to nic wspólnego z pobłażliwością: Bóg zrobi wszystko, by mnie uzdrowić, nawet jeśli wymaga to chirurgicznego cięcia albo niedobrych lekarstw.

Miłosierdzie

Bóg, który jest doskonale sprawiedliwy, stworzył nas na swój obraz i podobieństwo. Też sprawiedliwymi. Jeśli wejdziemy w siebie głębiej, to przecież zobaczymy, że tego właśnie pragniemy. Kto chce być zły? Dlaczego tak bardzo pociąga nas szlachetność? Dlaczego podziwiamy tych, którzy potrafią poświęcić się dla innych? Dlaczego jest nam tak źle, jeśli kogoś skrzywdzimy? Dlaczego tak źle się czujemy, kiedy nie potrafimy opanować złości na kogoś, jakichś złych myśli w jego kierunku, może i złych czynów? Jeśli przeczytamy Biblię, to zobaczymy Boga nieustannie oddającego się człowiekowi, ukazującego mu Siebie coraz pełniej i pragnącego bliskości, wręcz komunii z człowiekiem. Bóg prowadzi nas do Siebie. Kiedyś człowiek wybrał: to ja decyduję, co jest dobre, a co złe, jestem jak Bóg! I umarł. Naprawdę umarł. Jak dużo się wtedy zmieniło! Wygnanie z raju nie było karą Bożą, ale konsekwencją. Jaka jest odpowiedź Boga na ludzki grzech? Nie obraził się, nie zniszczył człowieka doszczętnie, a przecież mógł. Jego odpowiedzią jest Syn i dzieło odkupienia. Syn stał się człowiekiem, byśmy my mogli znów stać się podobnymi do Boga. Umarł, wszedł w naszą śmierć – grzech, by znów dać nam życie. Dzieło odkupienia polega na przywróceniu nam pierwotnej sprawiedliwości. To, co Bóg robi, to nie kary i nagrody, ale usprawiedliwienie, które nie jest pobłażliwym uniewinnieniem, ale uczynieniem człowieka sprawiedliwym, żywym, jak On jest sprawiedliwy. To jest Boże miłosierdzie!

Piekło

Kiedyś bardzo rozpowszechnione było przekonanie, że piekło jest przepełnione. Bóg jawił się jako drobiazgowy tyran, który nie przepuści niczego. Strach i właściwie beznadzieja, bo jak tu być nieskalanym? Bardzo łatwo wtedy o skrupuły. W przeciwieństwie do tego myślenia niektórzy uważają, że piekło jest puste, że nie da się pogodzić Bożego miłosierdzia z potępieniem. I to prawda – nie da się. Bóg nigdy nie sprzeciwia się sam sobie. Rodzi to wielki optymizm i jednocześnie, niestety, łatwo o postawę: hulaj dusza. Dwie skrajności. Trzeba tu zwrócić uwagę na bardzo ważną sprawę. Bóg traktuje nas poważnie. Uczynił nas podobnymi do Siebie, dał zdolność myślenia, decydowania, tworzenia. Jesteśmy wolni. Bóg oddał nam ziemię. Nie jesteśmy kukiełkami w Jego ręku. Naprawdę kierujemy swoim życiem. Każdy wybór nas rzeźbi. Każde otwarcie się na Boga, każdy akt zaufania do Niego, że to On wie, gdzie jest prawdziwie dobro, każde oddanie się Jemu, pozwala Mu do nas wejść, poszerzać Jego królestwo w nas, a przez to uzdrawiać naszą duszę. W ten sposób odnawia się nasza sprawiedliwość. Bo to Jezus jest życiem, którego nie zdobędziemy przez nawet największe nasze wysiłki. Istotą chrześcijaństwa nie jest moralność, ale właśnie otwieranie drzwi Bogu. Jeśli tego nie zrobimy, jeśli nie pozwolimy się obmyć, pozostaniemy na zewnątrz, niesprawiedliwi.

Miłosierny czy sprawiedliwy?

Myślę, że nie ma potrzeby odpowiadać już na to pytanie. Zamiast podsumowań dobrym pomysłem mógłby być konkurs na imię Boga w tym kontekście: jak Go określić?

Powiązane artykuły

HTML Button Generator