Wielki Post last minute: silent mode

Wielki Post last minute: silent mode

 To, że Wielki Tydzień różni się od zwykłych dni, nie ulega wątpliwości. Jest wtedy pełno roboty, mama pewnie od rana stoi przy kuchni, a okna też same się nie umyją. Ale przecież nie o to chodzi. Co by tu zrobić, żeby w ferworze przygotowań nie stracić głowy, oraz, co ważniejsze, nie stracić z oczu głównego celu? Polecam sprawdzony przepis na świąteczny spokój i równowagę: wyciszenie. Najpierw należy przygotować: radio, słuchawki, może telefon, jakieś fizyczne prace, i ewentualnie, dla ambitnych, pobożną lekturę, rozważania, albo wykłady, też pobożne. Zacznijmy od radia. Należy je bezwzględnie wyłączyć! Nie będzie nam potrzebne. Teraz czas na słuchawki. Chowamy je do szuflady. Też nie będziemy ich potrzebować. Komórkę ustawiamy na silent mode czy inny tryb milczący. Jeśli oczekujecie na ważny telefon, możecie pominąć ten punkt. Obowiązuje jednak absolutny zakaz sprawdzania powiadomień, wchodzenia na fejsa, przeglądania instagrama, zaleca się nawet niekorzystanie z messengera (chociaż dla niektórych może być to naprawdę poważny szok). W ten sposób ograniczamy zbędne bodźce do minimum, i zmniejszamy ilość rzeczy, które mogą nas rozpraszać. Mamy wtedy niepowtarzalną okazję, żeby zajrzeć w głąb siebie. Pobyć tylko z własnymi myślami. Skupić się. Na początku może to być trochę niepokojące. Dla nieprzyzwyczajonych to naprawdę niezręczna sytuacja, trzeba do niej przywyknąć. Ale zaręczam, opłaca się. Pomaga to uświadomić i uporządkować sobie dużo rzeczy. A o wiele łatwiej żyje się, gdy ma się „poukładane w głowie”. Wyłączenie sprzętów zagłuszających trzeba traktować nie jako ograniczenie i zamach na naszą wolność, ale jako czas dla siebie, jak SPA dla duszy. Nawet nie jesteśmy świadomi, jak w codziennym życiu jesteśmy okradani właśnie z czasu dla siebie, który możemy poświęcić na własne przemyślenia, rozważania czy interpretacje. Jesteśmy tak bardzo zakrzykiwani tyloma informacjami, że nawet przestaliśmy uważać to za niekomfortowe i narzucające. Może więc warto w tym Wielkim Tygodniu zadbać nie tylko o nasze wnętrza fizyczne, ale też i o duchowe. Jaka może być ku temu lepsza okazja niż Wielka Sobota? Wbrew całemu zgiełkowi, który zwykle jej towarzyszy, powinien to być raczej czas zadumy, zatrzymania się, i właśnie wyciszenia. Cisza. Trzeba nauczyć się o nią dbać. Dbać, a często nawet walczyć. Spróbujcie w tym czasie ograniczyć rozmowy do tych naprawdę niezbędnych. Postarajcie się ignorować jałowe zaczepki (np. rodzeństwa). Stosujcie słowny minimalizm. Jak wiele słów okazuje się tak naprawdę niepotrzebnych, będących tylko efektem naszego egoizmu, lenistwa, zniechęcenia itp. Na przykład taka prosta prośba o umycie tych nieszczęsnych okien. Bardzo łatwo odpowiedzieć coś w rodzaju „Jejku, znowu? Przecież niedawno były myte. A siostra nie może umyć? Eh, no dobra, znowu muszę wszystko sama robić.”. Ale można też zagryźć zęby i powiedzieć „Okej, już”. Przynajmniej raz w roku. Poza tym, fizyczna praca bardzo dobrze wpływa na rozwój duchowy (patrz: „Ora et labora”, czyli módl się i pracuj, motto benedyktynów). Zajmuje czymś pożytecznym ręce, a umysł wciąż pozostaje wolny. To serio praktyczne rozwiązanie, bo w czasie Wielkiego Tygodnia ciężko narzekać na niedobór zajęć. Ci bardziej ambitni, lub mający więcej czasu, mogą pomyśleć o podniesieniu poziomu swoich rozmyślań. Wystarczy poszukać w internecie materiałów, sięgnąć po Pismo Święte, albo wybrać się do biblioteki po jakieś kształcące lektury, które mogą być podstawą do rozważań. Wystarczy naprawdę ociupinka chęci i samozaparcia, by osiągnąć spektakularny efekt- spokój na duszy. Niech więc cisza po śmierci Pana będzie okazją do zadbania o własną, wewnętrzną ciszę. Bo najpiękniejsze rzeczy dzieją się właśnie w ciszy.

Powiązane artykuły

HTML Button Generator