Nie chcę mieszkać z chłopakiem

Nie chcę mieszkać z chłopakiem

Nie chcę mieszkać z chłopakiem.

 

Czy to znaczy, że go nie kocham? Jak odmówić chłopakowi mieszkania z nim?

Jeżeli chłopakowi zależałoby na czymś, a Ty byś tego nie chciała, nie robiłabyś sobie wyrzutów. To znaczy, że nie musisz być z nim zgodna we wszystkim, to naturalne dla dwóch różnych osób. Jednak kwestia mieszkania razem to szczególna sytuacja i wiąże się z przejściem waszego związku na nowy, poważniejszy poziom. Powiedzenie „nie” wielu dzisiejszym dziewczynom kojarzy się z odrzuceniem czegoś w rodzaju dawniejszych oświadczyn. Piszę „dawniejszych” celowo – bo współczesne oświadczyny często oznaczają jedynie potwierdzenie pragnienia dalszego bycia razem i sprawienie przyjemności „swojej kobiecie”. Chłopak chce poważniej, zależy Ci na nim – a nie chcesz się zgodzić? Kluczowa sprawa: dlaczego tego nie chcesz? Zbadaj swoje serce.

 

Trzy pytania przed zamieszkaniem razem

Opcje są trzy. Najpierw sprawdźmy, co myślisz o mieszkaniu razem. Jeśli jest ci bliska koncepcja ślubu jako prawdziwej jakościowej zmiany (tak, jak widzą to różne religie), chodzi i o wstrzemięźliwość, i o coś więcej. Mieszkanie razem na pewno jej nie ułatwia. Znam pary, które wybrały wspólne zamieszkanie np. ze względów finansowych (to częsty argument) przy katolickim światopoglądzie – i ich dzieje (i światopoglądu, i założeń, i związku) były bardzo różne. Natomiast nie tylko w tym rzecz.

Rozpoczęcie tworzenia wspólnego domu to wielkie przeżycie. To rytuał przejścia w dorosłość pełnowymiarową razem z całym kontekstem przysięgi. Można z niego zrezygnować, ale czegoś się wtedy pozbawiamy. Wielokrotnie powtarzana, czyli w pewnym sensie cofana, rekonstruowana – traci swoją siłę. Jeśli to dla Ciebie ważne – świetnie. Trzymaj się tego. A facetowi dobrze zrobi uszanowanie Twoich wartości z wielu powodów.

Teraz druga możliwość. Powiedzmy, że nie ze względów religijnych, zwyczajnie czujesz, że nie jesteś na to gotowa. Może chcesz zachować dystans niezbędny, żeby poznać się lepiej (dysponować całkowicie swoją przestrzenią i czasem). Może czujesz pewną presję? Ostatecznie im dalej pójdziesz, im bardziej się zaangażujesz, tym trudniej się wycofać. A potrzebujesz tej swobody decyzji. Może jest coś u Twojego chłopaka, co budzi Twoje wątpliwości – i potrzebujesz czasu… i odległości – by się temu przyjrzeć? Każdy z tych punktów to jakieś Twoje intuicje, które warto ochronić i uszanować, aby być w zgodzie ze sobą. Nie mówią one niczego o prawdziwości Twoich uczuć i zaangażowania (przez tysiąclecia było normalne, że ten czas dystansu i powściągliwości jest niezbędny dla dobrego wyboru i dobrego małżeństwa).

I wreszcie trzecia opcja: może ta sugestia cię otrzeźwiła. „Nie chcę! To nie jest człowiek, który ma mnie widzieć w porannej rozwałce, w słabości, z którym chcę mieć wspólną toaletę i śmietnik”. Znowu: może potrzebny jest czas i przestrzeń? Bardzo dużo, nieskończenie wiele? I OK. Wiesz, na czym stoisz.

Trudno mi udawać, że nie uważam, że wspólne mieszkanie – wspólne życie – powinno być na serio. Że im więcej razy zdarzy się tworzenie z kimś kolejnym domu, tym bardziej człowiek jest poraniony i tym bardziej podkopana jest jego nadzieja na stabilność. Bardzo jej potrzebujemy, nawet jeśli o tym chwilowo nie wiemy, a cała kultura mówi nam co innego.

Katarzyna Wozinska

Powiązane artykuły

HTML Button Generator