Cyfrowa równowaga. Bądź jej ambasadorką.

Cyfrowa równowaga. Bądź jej ambasadorką.

Cyfrowa równowaga. Bądź jej ambasadorką

 
Kiedyś razem z jedną z moich pacjentek policzyłyśmy liczbę godzin, którą przez ostatni rok spędziła na TikToku. Była to dziewczyna w ostatnich klasach podstawówki, która własnego smartfona dostała jakieś 2 lata wcześniej. Wyliczyłyśmy średnią: ok 7h dziennie (wliczając weekendy, wakacje itp., typowy dzień szkolny nieco mniej) – czyli sporo. I choć widziała, że to ma dużo wspólnego z jej złym samopoczuciem, trudno było jej zdecydować się na radykalne kroki.
Ale nie to w tej historii było najciekawsze!
 
Dziewczyna ta, nazwijmy ją Patrycja, ma kilka lat młodszego brata, który spędzał „w telefonie” i przed innymi ekranami cały wolny czas, funkcjonując bardzo źle pod względem, jak to nazywamy w psychologii, emocjonalnym i społecznym. Patrycja martwiła się o niego, dostrzegając związek między nadużywaniem elektroniki a tym, co działo się z jego psychiką. „On nie ma w ogóle dzieciństwa” – mówiła. – „Ja nie miałam swojego telefonu w jego wieku; my się bawiliśmy z kolegami, jakoś normalnie spędzaliśmy czas, biegaliśmy po dworze, coś się ciągle wymyślało. On tego w ogóle nie zna. To straszne”.
 
To zdanie: „nie ma w ogóle dzieciństwa”, wypowiedziane przez nastolatkę, która sama miała duży problem z przeżywaniem w realu swojej codzienności, jakoś ze mną zostało. Przecież tym, co pozwalało jej zobaczyć problem, była miłość do młodszego brata, to, że życzyła mu dobrze – i że sama przeżyła coś, co pozwoliło jej zobaczyć różnicę. Doświadczyła też jeszcze jednego: oporu osoby, na której jej zależy. Brat, mówiąc brzydko, miał w nosie jej opinię na ten temat – elektronika załatwiała mu przecież miłe doznania i przyjemny trans i sprawiała, że nie trzeba się konfrontować ani z problemami, ani z nieprzyjemnymi uczuciami.
Niestety, Patrycja podobnie odbierała moje zdanie odnośnie do niej samej. Gdyby jej myśli można było usłyszeć, przypuszczam, że brzmiałyby mniej więcej: „OK, boomer”.
 

Elektronika kradnie życie

 
Nie wiem, czy czujesz, że elektronika kradnie Ci życie. Ale jeśli widzisz to, co moja pacjentka: zassane przez wirtualny świat dzieciaki, może Twoje młodsze rodzeństwo, kuzynostwo, może dzieci, z którymi pracujesz na praktykach czy w harcerstwie (może już w pracy?) – i zależy Ci na nich, chcę Cię gorąco zachęcić do działania. Bo pokazać alternatywę i w nią wciągnąć może wyłącznie osoba, która wie, że ta alternatywa istnieje. Która doświadczyła zabawy, kumplostwa, wariowania według swoich spontanicznych pomysłów i prawdziwego dzieciństwa. Bez zalewu hardcorowych poziomów dopaminy, uzyskiwanych w sieci, które uniemożliwiają poczucie zwykłego szczęścia.
 
Dzieci „zassane w elektronice” dają się uzależnić, bo czegoś w ich życiu brakuje. Obserwujemy, że jedną z najbardziej deficytowych rzeczy w naszym społeczeństwie są relacje pomiędzy pokoleniami – to dotyczy też Twojego pokolenia i młodszych dzieci. Jeśli kiedykolwiek poruszyły Cię doniesienia w mediach: „Żłobek w domu seniora – dzieci i starsi ludzie są niezwykle szczęśliwi! To był genialny eksperyment”, zobacz siebie w podobnym układzie. Angażując się w dobre relacje w rodzinie i innych przestrzeniach możesz pomóc wydobywać dzieci z wirtualnej pułapki. Przy okazji bycia ambasadorką takiej oddolnej akcji zyskasz też coś dla siebie. Robienie czegoś dla innych, zwłaszcza słabszych; dla idei, która niesie konkretne dobro, do tego w realu (nie wirtualnie), to jeden z najlepszych środków dla utrzymywania własnej równowagi psychicznej, pogody ducha i zwyczajnie zdrowia. 
 

Katarzyna Wozinska

Powiązane artykuły

droga leśnia - aleja

Pycha i pokora – co o nich wiemy

Nie zadowalaj się byle czym!

Nie zadowalaj się byle czym!

HTML Button Generator